Początkowa destynacja wypadu miała biec w kierunku północno-zachodnim (Międzyzdroje). Wykorzystując jednak wiejący w odwrotnym kierunku wiatr postanowiliśmy pojechać na Ślunsk ;) Chwilę po 19.00 wyruszyliśmy z Poznania. Trasa (jak zresztą już wspomniał Kuba) widoczna jest na mapie ze Stravy. Większość drogi biegła całkiem niezłej jakości asfaltami.
Przed Browarem Fortuna w Miłosławiu.
Zaliczyliśmy małe faux pas, nie uwzględniając godzin funkcjonowania przeprawy promowej na Warcie w Pogorzelicy, skutkiem czego musieliśmy nadrabiać kilka kilometrów do Pyzdr. Pierwszą przerwę zrobiliśmy pomiędzy Pyzdrami a Kaliszem właśnie, na zamkniętej (jak praktycznie wszystkie na tej trasie) stacji paliw. Kolejną przerwę zrobiliśmy już w Kaliszu.
Kolejny postój już o świcie we Wieluniu.
Zahaczyliśmy o Opolszczyznę i po chwili znaleźliśmy się już na Śląsku.
Kilka fotek z Katowic:
Wieża TVP Katowice.
Katowicki spodek i okolice:
Po konkretnej trasie należy się dobra, włoska pizza ;)
Ze względu na niemożność zakupu biletu na wcześniejsze połączenie musieliśmy przez dobrych kilka godzin egzystować na pociąg jadący dopiero w nocy. To chyba była najtrudniejsza część wypadu, bo brak snu przez blisko dwie doby robił swoje.
Wypad jak zwykle udany. Po porządnym wyspaniu jestem już nastawiony na kolejne takie trasy w przyszłości (oczywiście nie za często) ;) Dzięki Kuba!
Korzystając z wolnego dnia wybrałem się na spontaniczny wypad z Kamilem nad Zalew Sulejowski, nad którym jeszcze nie byłem. Po krótkiej przerwie w Bronisławowie udaliśmy się w stronę Piotrkowa Trybunalskiego, jednocześnie zmierzając ku ciemnym, burzowym chmurom. Deszcz na szczęście dopadł nas dopiero w samym Piotrkowie więc udało się względnie sucho dojechać na stację PKP ;)
Plaża w Bronisławowie/Adamowie nad Zalewem Sulejowskim.
Wizyta w jednym z najmniejszych miast powiatowych w jakich byłem czyli w Poddębicach. Sam powiat jest również bardzo słabo zaludniony. Dominującym krajobrazem są łąki i zagajniki leśne wijące się po horyzont. Uwielbiam takie miejsca ;)
Ogólny widok na centrum Poddębic. W niedzielne przedpołudnie na ulicach nie było żywej duszy.