Rano do miasta, a potem wieczorem, po zachodzie słońca pojeździłem trochę po okolicy. W ciągu dnia opalałem się na plaży i chłodziłem w jeziorze. Dojazd autem, bo rowerem w ten skwar nie dało rady :P
Wyjechałem dość wcześnie jak na mnie i po 10.00 zameldowałem się w Poznaniu (jechałem DK5). Nie chciałem za bardzo przepychać się przez miasto rowerem (samochody, spaliny) więc skoczyłem na Maltę przejeżdżając obok term. Powrót wyznaczyłem nieco zmienioną trasą (jazda poboczem DK5 jest strasznie nudna i stresująca), więc w Kobylnicy odbiłem w drogę prowadzącą ku Puszczy Zielonce. We Wierzonce skręciłem w drogę na Pobiedziska, mijając całkiem fajne leśne tereny. W Pobiedziskach skierowałem się na Wierzyce, a potem już standardowo do Czerniejewa i Gniezna. W pierwszą stronę jechało się z wiatrem, więc w Poznaniu gdy zerknąłem na licznik średnią miałem w granicach 28km/h. Z powrotem za to męczyłem się z wmordewindem, dodatkowo pojawiło się jakieś trzaskanie z suportu bądź korby i jazda nie była już taka fajna, no ale dałem radę i pewno dałbym też radę na większy dystans.
W czerniejewskich lasach zaroiło się od zbieraczy jagód, dosłownie w każdym zagajniku można było spotkać człeka. Pokręciłem się trochę po lesie brudząc rower raz w błocie, raz w piasku, podjechałem w okolice Nekielki zobaczyć "Szwedzki okop", a z powrotem wybrałem drogę przez Graby. Dziś dużo pojeździłem w terenie i po raz kolejny zauważyłem, że właśnie teren daje mi 100 razy więcej frajdy niż asfalt. Pewno będę musiał zacząć odkładać na jakiegoś MTBka, bo crossem nie wiele zdziałam.
Rano, korzystając ze słońca, wybrałem się właśnie na taką przejażdżkę. W pierwszą stronę jechało się całkiem przyjemnie, wiatr wiał w plecy. Powrót już mniej ciekawy. Dzisiaj wreszcie dzięki słońcu czuć było trochę ciepła, nie to co wczoraj.
Z Gaju dojechałem do Bieślina i Zielenia. Potem drogą asfaltową do Popielewa. Myślałem o pojechaniu do Wylatowa, ale ten wiatr nie zachęcał do dalszej jazdy, więc wróciłem się do Trzemeszna. Stamtąd przez Miaty, Wymysłowo i Kujawki standardową drogą do Gniezna. Dodam jeszcze, że za Wymysłowem znienacka użądliła mnie osa i resztę trasy musiałem pokonywać w bólu :(
Mały wypadzik z kolegą "na" Gołąbki. W pierwszą stronę przez trzy Strzyżewa, Jastrzębowo i Smolary. Z powrotem obok grobu żołnierza napoleońskiego i potem obok leśniczówki przez las na Dębówiec.
Popołudniu wybrałem się rowerem do Wrześni. Trasa przez Żydowo, Jelitowo, Sobiesiernie, Ostrowo Szlacheckie oraz Gutowo Małe. We Wrześni, której praktycznie nie znam, jeździłem na czuja. Udało mi się objechać rynek oraz przejechać się wzdłuż Zalewu Wrzesińskiego. Weekendowych rowerzystów poruszało się od groma. Powrót zaplanowałem przez Nowy Folwark oraz Czerniejewo. Potem standardowo do Gniezna przez Kąpiel, Nidom, Kosmowo i Gębarzewo.
O 19.00 postanowiłem zrobić mały wypad do Duszna na wieżę widokową. Trasa przez Szczytniki Duchowne, Wierzbiczany, Jankowo Dolne, Jastrzębowo, Kruchowo, Wydartowo. Powrót lekko zmienioną trasą - zamiast Jankowa, Strzyżewo Kościelne i Wełnica. Na koniec objazd przez Winiary i miasto. Swój max osiągnąłem dziś na zjeździe z Wydartowa w kierunku Kruchowa.
Mimo jesiennej :P mgły postanowiłem po 22.00 wyjść na przejażdżkę. Niestety po 10km jazdy niefortunnie próbowałem ominąć dziury na krawędzi jezdni i wpadłem w poślizg przy 30km/h po czym niestety straciłem równowagę i przejechałem się bokiem po asfalcie. Jeśli chodzi o szkody, to zakończyło się na lekko stłuczonym boku i obtartym łokciu (na szczęście kurta zapobiegła bardziej dolegliwym uszczerbkom). Szkody na rowerze to obtarta lewa klamkomanetka. Wkurzony na polskie drogi, obdarzając je złożonymi inwektywami postanowiłem zakończyć jazdę i cofnąłem się do domu.