Kilka stopni mniej niż w poprzednich dniach i już jeździ się dużo gorzej. Szkoda że ta jesienno/wiosenna pogoda nie trwa nadal. Wybrałem się dziś w stronę Czerniejewa. Po wyjechaniu z lasu miejskiego do Cielimowa zaskoczył mnie posypany solą asfalt (nie wiadomo po co, bo ślisko nie było), przez co po chwili miałem już cały rower upieprzony słoną wodą. Wszystkie inne gminne drogi również były mokre, dopiero za Jelitowem, gdy wjechałem do Szczytnik Czerniejewskich (a więc do innej gminy) asfalt był suchy. Lekki mróz i już sypią typ badziewiem na potęgę, a jak jest prawdziwa zima to niektórych dróg nie odśnieżą wcale. Następnie przez Pakszyn do Czerniejewa i powrót przez Kąpiel, Nidom, Pawłowo, Mnichowo do Gniezna.
Po przyjściu z uczelni i wszamaniu obiadu wybrałem się na rower. Zaczęło robić się już ciemno, więc postanowiłem nie oddalać się zbytnio od Gniezna. Najpierw z wiatrem z prędkością 35 km/h do Jankowa Dolnego przez Wierzbiczany. Przejazd przez wiadukt nad DK15 i boczną drogą do Strzyżewa Kościelne pod wiatr. W międzyczasie zaczął sobie popadywać marznący deszczyk, ale nie zrobił na mnie większego wrażenia. Wiatr wiał dziś całkiem mocno toteż na zjeździe przy kościele w Strzyżewie nie szło jechać szybciej jak 30km/h w dodatku masakrycznie rzucało na boki. Na koniec nudna prosta pod wiatr przez Wełnicę i dokręcanie pętli po mieście, żeby wyszło zakładane na dzisiaj 40km.
Zwykła przedpołudniowa jazda treningowa po mieście i okolicy. Natrafiłem ostatnio na ciekawy kanał na YT dotyczący jazdy rowerem po Gnieźnie. Przykładowy film:
Dzisiaj zaplanowaliśmy wraz z Panem Jurkiem i Micorem przejechać pierwszą setkę w tym roku. Plan zakładał objazd Puszczy Zielonki. Całą noc jednak padało, więc Grigor, który miał do nas dołączyć zaproponował objazd asfaltowymi, rzadko przez nas odwiedzanymi drogami. Z Grigorem spotkaliśmy się przed Pobiedziskami. Za Pobiedziskami - w Węglewie zrobiliśmy krótką przerwę przed drewnianym Kościołem pw. św. Katarzyny.
Następnie pośmigaliśmy sobie asfalcikiem mijając różne miejscowości typu Rybitwy (gdzie doładowaliśmy energię w sklepie), Sławno - z rzutem na drewnianą kaplicę św. Rozalii
Następnie zahaczyliśmy o Myszki i Łagiewniki Kościelne z kolejnym drewnianym kościołem Bożego Ciała.
W Wilkowyjach Pan Jurek złapał laczka.
Muszę przyznać, że wiele z tych miejscowości odwiedziłem po raz pierwszy, mimo iż znajdują się one w moim powiecie. Także w dość bliskiej okolicy (zachód i północny-zachód) jest jeszcze sporo miejsc, które wypadałoby odhaczyć jako zwiedzone. Przejechaliśmy jeszcze kawałek z Grigorem, po czym się odłączyliśmy i każdy pognał w swoje strony. Dziękówa dla Grigora za oprowadzenie nas po ciekawych miejscach. Było zajebiście śmiesznie, samemu nie ma takiej motywacji do jazdy :) Potem sami musieliśmy jakoś dokręcać do tej stówki, więc z Kłecka pojechaliśmy jeszcze do Mieleszyna. Gdzieś przed Pyszczynem wyskoczyło na nas kilka owczarków niemieckich, ale jak Pan Jurek na nie zdecydowanie ruszył rowerem to uciekły gdzie pieprz rośnie :D Wyglądało to przekomicznie, podobnie zresztą jak Grigorowa rozmowa z kurami w Skrzetuszewie, czy rozmowy z tubylcami pod kościołem, a także teoria Pana Jurka na temat jezior polodowcowych. Mega wypad no! Oby takich więcej.
W południe wyprowadzić z Gniezna zmierzającego od strony Czerniejewa Grigora. Zebraliśmy się w składzie Pan Jurek, Piotr, Grigor, Micor, Mateusz oraz ja i ruszyliśmy szosą na Kiszkowo. Przy Jeziorze Lednickim odbiliśmy na Imiołki. Z Grigorem rozstaliśmy się w Rybitwach. Następnie przez Dziekanowice, Fałkowo i drogą serwisową S5 do Gniezna. Po drodze złapałem jeszcze laczka.
Po południu na rower. Miałem dziś obsuwę czasową wobec tego na spotkanie z ekipą musiałem udać się do Pierzysk. Postanowiliśmy objechać żółty szlak MTB przez Lasy Czerniejewskie. Przez tą wilgoć w powietrzu nie bardzo opłaca się czyścić rowerów bo po chwili już są całe obłocone, wobec czego postanowiliśmy poszaleć w terenie.
Z lasu wyjechaliśmy w Rakowie, następnie polną drogą do Czerniejewa i prostym asfaltem do Gniezna.
W południe wraz z Panem Jurkiem i Mateuszem na rower. Postanowiliśmy wybrać się Duszna wariantem terenowym - przez ośrodek w Jankowie, Kozłowo, Pasiekę, Hutę Trzemeszeńską. Przed Kierzkowem dołączył do nas Sebastian.
Powrót przez Trzemeszno, Miaty, Kalinę, Lubochnię.