Zachęcony porannymi przebłyskami słońca, postanowiłem przejechać się rowerem poza miasto. Wybrałem kierunek Jankowo Dolne. Na polach niestety arktyczny wiatr daje się we znaki, więc czym prędzej zawróciłem. W mieście postanowiłem pojeździć trochę po torze XC na Winiarach, gdzie na ścieżkach leży pełno gnijących liści, przez co nie bardzo widać gdzie jechać. Dalej już standardowo po mniej ruchliwych ulicach miasta.
Widok na okolice Jankowa Dolnego.
Pozostałości wiatraka "holendra" w Jankowie Dolnym.
W tle komin PEC Gniezno o wysokości 101,5m oraz z prawej elewator zbożowy. Widok ze skarpy nad Jeziorem Winiary.
W tle fragment Osiedla Orła Białego w dzielnicy Winiary. Widok ze skarpy na Jeziorem Winiary.
Trasa podobna do wczorajszej, z tym że dziś zahaczyłem o Lubochnię. Niestety nie załapałem się na słońce :( Wieczorem znów pojawiło się lekkie zamglenie.
Zwyczajna jazda po zmierzchu. Dziś tylko 1 kółeczko po Wenecji, gdyż było za dużo spacerowiczów blokujących ścieżkę. Musiałem wyjechać kawałek poza miasto - do Szczytnik Duchownych, żeby te 40km przejechać.
Wyjazd po zmierzchu razem z panem Jurkiem. Najpierw kółeczko po Wenecji, potem na zachód. W Mnichowie spotykamy się z Micorem. Krótka rozmówka czemu tak mało ostatnio kręci, pan Jurek robi pamiątkową fotkę i jedziem dalej. Przez Pawłowo, Gębarzewko, Gębarzewo i las docieramy do Gniezna. Na Pustachowie zauważam, że schodzi mi powietrze w tylnym kole. Udało się podpompować i jakoś dojeżdżam te 1,5km do domu.
Po południu odebrałem GT z serwisu, więc mimo że miałem dzisiaj nie jeździć postanowiłem wybrać się na miasto. Przejechałem kilka kółek po Wenecji i spotkałem się z panem Jurkiem. Resztę kilometrów wykręciliśmy po mieście zahaczając m.in. o Galerię Gniezno, obok której stał wypasiony amerykański krążownik szos (podobny do Voodoo z GTA, na moje oko to jakiś Chevrolet albo Cadillac) :)
Korzystając z większej ilości czasu i pięknej, słonecznej pogody miałem możliwość wyjścia na rower 2 razy. Rano sam ruszyłem w stronę Witkowa, pod wieczór natomiast zgadałem się z panem Jurkiem i ruszyliśmy do Wierzyc, wzdłuż S5. Pod koniec trasy złapał mnie jakiś kryzys, nogi miałem jak z waty, prędkość znacznie spadła i ledwo dojechałem do domu. W sumie to nie wiem od czego to mi się zrobiło, chyba jakiś gorszy dzień czy coś. Drugi dzień z rzędu musiałem jechać Kellysem, ponieważ GT przebywa w serwisie. gdzie będzie mieć wymieniane piasty na Novatec NT-D041SB na przód oraz Novatec NT-D042SB na tył. Obręcze zostają, bo jestem z nich w miarę zadowolony. Rowerem przejechałem ponad 2000km i na razie nic się nie scentrowało, mimo że kilka razy solidnie przywaliłem w krawężnik czy wjechałem w głęboką dziurę. Mógłbym jedynie doczepić się do ich wagi, no ale na razie jestem w stanie to przeboleć. Przy okazji wizyty w serwisie, gdzie poza sezonem jest rabat 50% zleciłem wymianę suportu na Shimano BB-ES25 Octalink i korby na Shimano FC-M410-8 Octalink. W Kellysie mam tą samą, tylko wersję na kwadrat i jestem z niej zadowolony. Solidna korba za rozsądną cenę. Póki zostaję przy napędzie 8-rzędowym nie ma potrzeby wyróżniać się korbą wyższej kategorii w systemie HTII.
Na koniec kilka zdjęć z porannej przejażdżki w blasku nie widzianego od dawna słońca :)
Po wczorajszej przerwie, dziś rano wyszedłem na rower z zamiarem pojeżdżenia przez 2 godziny. Postanowiłem przejechać trasę wzdłuż drogi S5 od Gniezna do Wierzyc. Stamtąd już przez Lipki do Czerniejewa. A z Czerniejewa trochę pokręconą trasą do domu, żeby wyszło te 50km.
Droga awaryjno-dojazdowa wzdłuż trasy szybkiego ruchu S5 w okolicy Wierzyc.
Żeby wpis był bardziej kolorowy, to wrzucam jeszcze zdjęcie mojego kota :)