Kolejny spontaniczny wypad, którego celem było przekroczenie 200 km. Wyruszamy sobotniego poranka kierując się najpierw na Witkowo i Powidz. Przed piekarnią w Witkowie, gdzie kupowaliśmy jakąś żywność na drogę upierdzieliła mnie w palec osa :D Nie robiąc więcej przerw dojeżdżamy do Anastazewa, gdzie utworzono całkiem fajne miejsce pamięci, na dawnej granicy między zaborem pruskim i rosyjskim.
Następnym celem jest Ślesin, gdzie udajemy się przez Budzisław Kościelny oraz Kleczew po drodze podziwiając zasypane już niemal całkowicie odkrywki Kopalni Węgla Brunatnego. W Ślesinie zrobiliśmy sobie nieco dłuższą przerwę na promenadzie koło Jeziora Ślesińskiego i Kanału Gopło - Warta z widokiem na marinę jachtową. Przy okazji przyglądaliśmy się wodowaniu wypasionego jachtu motorowego.
Ze Ślesina na chwilkę wstępujemy do Lichenia, gdzie nie podjechaliśmy nawet pod bazylikę tylko zatrzymaliśmy nad Jeziorem Licheńskim.
Tłumy przy wątpliwej atrakcji turystycznej to nie miejsce dla mnie.
Następne kilka machnięć korbą i jesteśmy w Koninie, gdzie przekraczamy Wartę i jedziemy na Rzgów i Zagórów.
Długą prostą, częściowo asfaltową częścią Nadwarciańskiego Szlaku Rowerowego dojeżdżamy do Zagórowa, w którym bezskutecznie próbujemy odnaleźć jakiś lokal gastronomiczny. Były aż dwa, niestety oba zamknięte. W Lądzie przekraczamy Wartę.
Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na chwilkę obok pałacu w Ciążeniu.
Omijając Pyzdry docieramy bocznymi drogami do Wrześni. Stamtąd przez Czerniejewo do Gniezna, gdzie meldujemy się chwilę po 18.00, spędzając cały słoneczny dzień na rowerze, co poskutkowało w moim przypadku bolesną kolarską opalenizną :)
Celem na sobotę był dystans - co najmniej 200km :) W piątek z Kubą zastanawiałem się gdzie by tu jechać. Przeglądaliśmy mapy pogodowe, wybierając jak najbardziej stabilny pogodowo kierunek w okolicy - czyli okolice Bydgoszczy. Dołączył do nas także Pan Jurek z Mateuszem.
O poranku wyruszamy na Bydgoszcz, kierując się najpierw na leśnostradę za Gołąbkami. Na Gołąbkach rzucił się w oczy pięknie zachowany Żuk z OSP.
Pałuckie klimaty ;)
Dość szybko dojeżdżamy do Barcina.
Bulwar nad Notecią w Barcinie.
Z Barcina częściowo lasami, częściowo wojewódzką szosą do Łabiszyna.
Z Łabiszyna już rzut beretem do Bydgoszczy. Trzeba jednak przedostać się najpierw przez trudny teren w postaci niezliczonej ilości kanałów i Puszczy Bydgoskiej, okalającej Bydgoszcz ze wszystkich stron.
W końcu udaje się wyjechać koło Międzynarodowego Portu Lotniczego im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy.
Stamtąd kierujemy się na Wyspę Młyńską - najbardziej atrakcyjne turystycznie miejsce w Bydgoszczy.
Pan Jurek poszerza znajomości :D
Opera Nova
Po dość długim relaksie w blasku grzejącego słońca na stopniach amfiteatru ruszamy dalej. Kolejnym punktem dzisiejszego wyjazdu jest Nakło nad Notecią. Tutaj Kuba dał popis swoich możliwości grzejąc non stop prawie 35km/h :D
W Nakle poza obskurnym rynkiem jest ładnie zagospodarowany teren nad Notecią wraz z mariną.
Z Nakła do Kcyni droga masakrycznie się dłużyła, dodatkowo zaczęło nam powoli odcinać energię, a mnie dodatkowo przez grzejące słońce zaczęła boleć głowa.
Ochłoda na rynku w Kcyni.
Droga powrotna poszła nam całkiem sprawnie. W Kcyni porządnie się najedliśmy i odpoczęliśmy, więc mieliśmy jeszcze spory zapas sił.
Opuszczona kopalnia soli w Wapnie.
Familoki w Damasławku :D
Rondo w Janowcu Wielkopolskim wskaże kierunek nawet na Rzym! :D
Pomysł powstał 2 dni wcześniej :) O 6.00 wyjazd. Najpierw do Mnichowa po Dawida, później już wspólnie mocnym tempem przez Czerniejewo i Pobiedziska do Promna, gdzie postanowiliśmy rozpocząć poznański ring.
Jazda w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, a więc najpierw udajemy się szutrami w kierunku Puszczy Zielonki. Micor spogląda na tablicę obok Jeziora Wronczyńskiego.
Jazda Traktem Bednarskim.
Betonka koło lotniska w Bednarach.
Sanktuarium Matki Bożej Dąbrowieckiej w Dąbrówce Kościelnej.
Przejeżdżamy Puszczę Zielonkę wszerz, mijamy Murowaną Goślinę i w Biedrusku przekraczamy Wartę.
W dni powszednie nie można przejeżdżać drogą przez poligon, dlatego wybieramy alternatywną trasę przez Radojewo i Suchy Las.
Dziewicza Góra w oddali.
Widok z okolic Góry Morasko na Poznań.
W Suchym Lesie przerwa pod Biedronką. Później przebijamy się przez miasto z powrotem do pierścienia.
Ulica Podjazdowa w Kiekrzu.
Za tym znakiem podążaliśmy.
Wiatrak-holender w Rogierówku koło Kiekrza.
Później czekał nas nudny fragment Pierścienia, głównie drogami polnymi.
Taaa jasne :D
Przez Stęszewko i przez Wielkopolski Park Narodowy docieramy na Osową Górę, koło Mosiny. Wcześniej jeszcze objazd trasy XC oraz DH w okolicy wieży widokowej. Zjeżdżamy na dół do Tesco, później wspinamy się ulicą Pożegowską. Widoczki z wieży :)
Władowaliśmy się z rowerami na wieżę :)
W międzyczasie niebo się troszkę zachmurzyło, właściwie to zrobiło się granatowe, ale co tam ;) Deszcz nas jakoś szczęśliwie omijał.
Przerwa pod Osową Górą.
Skoro był podjazd to musi być i zjazd. Na Pożegowskiej wyciągamy ponad 70km/h, ustanawiając nasze nowe rekordy prędkości na rowerze :)
Dalsza droga Pierścienia wiedzie do Rogalina. Wysoki poziom Warty w Rogalinku.
Rogalińskie dęby.
Pałac Raczyńskich w Rogalinie.
Kościół św. Marcelina w Rogalinie.
Z Rogalina do Kórnika. Zamek w Kórniku.
Potem znów polami przez Gądki, Tulce, Gowarzewo, Trzek do Kostrzyna. Od Tulec do Trzeka jedziemy za ciągnikiem-szambiarką prawie 40km/h :)
Rynek w Kostrzynie.
Ostatnie kilometry Pierścienia i docieramy z powrotem do Promna. Tu zaczynaliśmy i tu skończyliśmy objazd Pierścienia.
Powrót do domu identyczną trasą. Pod koniec ciężko już było usiedzieć na siodełku, przydało by się chyba jakieś lepsze.
Wyjazd zaliczam do udanych. Pogoda się udała. Dzięki Micor za wspólną jazdę :)
Z racji braku większej ilości chętnych na wyjazd do Chodzieży wybraliśmy się w okrojonym składzie: Jerzyp1956 oraz ja. O 6.22 wyjazd PKP. O 9.15 wysiadamy na stacji Ostrówki k/Chodzieży skąd najpierw leśnymi drogami udajemy się na chodzieski stok narciarski z panoramą na miasto.
Udało się wyhaczyć nawet Yeti :)
Zjeżdżamy w dół stoku narciarskiego do miasta, po drodze zahaczając o promenadę wokół Jeziora Chodzieskiego.
Krótki przejazd przez Chodzież i wjeżdżamy do lasu, gdzie czeka na nas wspinaczka na Gontyniec. Warunki jezdne w lesie koszmarne. Mimo opadów w ostatnich dniach wszędzie tylko piach, piach i jeszcze raz komary :D
Tak wyglądała duża część terenowej jazdy.
Na Gontyńcu (192 m n.p.m.). Niestety szczyt zalesiony, więc nie można było podziwiać widoków.
Jedziemy dalej w kierunku doliny Noteci.
W lesie za Oleśnicą.
Noteć koło Milcza.
Zbocza w dolinie Noteci o dużych deniwelacjach.
Pomnik pomordowanych Polaków w czasie IIWŚ.
Z doliny podjeżdżamy w "góry" do Rzadkowa.
W lesie przed Miasteczkiem Krajeńskim znów mamy do czynienia z trudnymi warunkami terenowymi. Jedziemy kilka kilometrów przez las, a tu się okazuje że droga nagle się kończy, mimo tego że widnieje na mapie. Nie można się na chwilę zatrzymać, bo od razu atakują setki komarów. Po kilkunastominutowym błądzeniu udaje się znaleźć alternatywną drogą i zjeżdżamy w dół pokonując 120 metrową różnicę wysokości.
Z Miasteczka Krajeńskiego przez Brzostowo do Wolska, skąd roztacza się piękny widok na Dolinę Noteci.
Nowy sposób segregacji odpadów w Wolsku :D
Zjazd na dół kocimi łbami.
Drogą w dolinie Noteci przez Białośliwie i Osiek nad Notecią omijamy Dębową Górę.
Stawy hodowlane w Żuławce.
Dalej już nudniejsza, płaska trasa, głównie polami do Wapna. Gdzie robimy przerwę na ciepły posiłek.
Nieczynna głebinowa kopalnia soli kamiennej w Wapnie.
Korzystając z niespotykanych w tym roku warunków do jazdy w postaci prawie nieodczuwalnego wiatru z mojej strony padł pomysł wyjazdu do Konina. W wycieczce towarzyszył mi Pan Jurek. Zahaczyliśmy o lokalne atrakcje w postaci kopalni odkrywkowej koło Kleczewa, hałdy Kamienica, elektrowni Pątnów i Konin, miasto Konin i wiele innych mniejszych i większych ciekawostek mijanych podczas wycieczki. Nie udało się dojechać do Lazurowego Jeziora, mimo iż znałem jego lokalizację. Niestety warunki w terenie były fatalne i przechodząc kawałek po jakiejś grząskiej drodze rowery były oblepione jakimś glinopodobnym syfem. W każdym razie jest jeszcze powód aby tam wrócić, tym bardziej że słońca przez jakieś pół wycieczki było jak na lekarstwo, więc brakło by odpowiednich warunków do podziwiania koloru wody.
Zapraszam do galerii zdjęć ;)
Punkt 9 ruszamy przez wioski do Witkowa i Powidza.
Następnie jedziemy przez Anastazewo i Budzisław Kościelny do Kleczewa.
Dawna stacja kolei wąskotorowej w Anastazewie.
Dalej tory prowadziły do Sompolna. Kolejka przejeżdżała tędy ostatni raz 10 lat temu. W Anastazewie przebiegała granica między zaborem Pruskim i Rosyjskim.
Ogromne maszyny przy drodze do Kleczewa.
Transport węgla brunatnego.
Na wjeździe do Kleczewa.
Gotycki kościół św. Andrzeja Apostoła w Kleczewie.
Z Kleczewa do Konina. Po drodze wjazd na hałdę w Kamienicy - 73 metry przewyższenia.
Elektrownia Pątnów.
Elektrownia Konin w oddali.
Konin.
Z Konina przez Kazimierz Biskupi i sto pięćdziesiąt wiosek do Słupcy.
Za Kazimierzem Biskupim.
Wjazd do Słupcy.
W międzyczasie padł pomysł dokręcenia do 200km dlatego trasę trzeba było nieco zmodyfikować. Ruszyliśmy ścieżką dla rowerów wzdłuż DK92 do Strzałkowa i dalej do Wólki. Stamtąd już przez kolejnych 150 wiosek do Wrześni. Potem Czerniejewo, Wierzyce i Gniezno.
Miejsce pamięci przed Strzałkowem.
Pan Jurek na rynku we Wrześni.
Zachodzące słońce podczas jazdy wzdłuż S5 za Wierzycami.