Plan trasy powstał zupełnie spontanicznie, szybkie spojrzenie do mapy i jazda gdzie się dawno nie było. Padło na zielony szlak pieszy, wzdłuż Wełny przez Lasy Królewskie. Po wjeździe do lasu i kierowaniu się znakami na drzewach szybko okazało się, że szlak ten na rowery zupełnie się nie nadaje, a przynajmniej nie na crossy czy trekkingi. Tępo jazdy było zabójcze, momentami musiałem niestety schodzić z roweru bo łyse oponki ześlizgiwały się ze zbocza i zakopywały w piachu. Trzeba jednak przyznać, że trasa jest niebywale urocza, a rozkwit przyrody jaki się dokonał w ostatnich dniach plus zapach kwitnących kwiatów i grillowego dymu daje niezaprzeczalne wrażenie, że oto maj się zbliża :-)
Na zdjęciu słabo widać, ale spod korzeni drzew wybijało źródełko i spływało w dół zbocza do jeziora Ławiczno.
Rzeka Wełna.
Przejadę, czy nie przejadę? Czyli dziurawa kładka na Wełnie.
Krótki wieczorny trening po szkole. Przy okazji uświadomiłem sobie, że GPS przekłamuje odległości na moją niekorzyść (pokazuje za mało). Jako urządzenie do zapisywania śladu trasy jest naprawdę przydatną rzeczą, ale dane o prędkościach lepiej jednak brać ze zwykłego rowerowego licznika.
Pogoda byłaby dziś wymarzona na rower, gdyby nie plaga insektów na polach. Było ich tak dużo, że wlatywały gdzie się tylko dało :( Szkoda też, że brakowało dziś czasu na dłuższą wycieczkę.
Do Trzemeszna jechałem bez mapy, nieutwardzonymi drogami przez malownicze pagórki i lasy. Miasto przywitało mnie bagnistym duktem wiodącym wzdłuż jak podejrzewam gminnego wysypiska śmieci. Droga powrotna biegła pod znakiem wmordewindu, ale dające się już czuć cieplejsze powietrze i błękitne niebo napawa optymizmem na pogodę kolejnych dni. Szkoda, że jak na złość weekend mam zajęty przez szkołę (ale na rower i tak wyjdę, choćby w nocy :P ).
Dzisiaj też zamówiłem kilka turystycznych pomocy do jazdy po WLKP w postaci GPSa na rower (niestety bez obsługi map, no ale zawsze pomoże w wyznaczeniu kierunku jazdy i odległości do celu) no i zestawu map papierowych WLKP. Dotychczas używałem smartfona z wgranym programem Endomondo Pro, no ale piętą achillesową tych nowych telefonów jest krótki czas pracy na baterii, jak i sama delikatność urządzenia, co w warunkach terenowych powoduje masę rys na wyświetlaczu i obudowie. Nie wspomnę też o kompletnym braku czytelności wyświetlacza pod wpływem promieni słonecznych. W przyszłym tygodniu natomiast trzeba będzie się w końcu wziąć za serwis roweru, bo po 5 latach i ostatnich dwóch miesiącach intensywnej jazdy niektóre części są już zmęczone :)
Drobna przejażdżka na rozprostowanie kości. Po drodze mijałem całkiem wielu miłośników dwóch kółek. 20km przejechane ze znajomym ze średnią góra 15km/h, podbicie do ponad 19km/h to tylko i wyłącznie moja zasługa na kolejnych 23km :)
Krótki pokaz zdjęć z dzisiejszej wycieczki. Jak zwykle nie obyło się bez zgubienia w lesie. Trzeba będzie w końcu się zastanowić chociaż nad jakimś prostym i tanim modelem GPSa, bo ten w telefonie w warunkach polowych niezbyt daje sobie radę. Pogoda dziś była dość niepewna. Na szczęście prócz kilku kropel deszczu na trasie w okolicach Rakowa obyło się bez większych nieprzyjemnych przygód. Kompleks jezior w sercu lasu wygląda niezwykle uroczo. Myślę, że jeszcze w tym roku ponownie zawitam w tamtych okolicach przy okazji lepszej pogody :)