Wpisy archiwalne w kategorii

Zagranica

Dystans całkowity:1170.91 km (w terenie 80.00 km; 6.83%)
Czas w ruchu:64:22
Średnia prędkość:18.19 km/h
Maksymalna prędkość:73.88 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:73.18 km i 4h 01m
Więcej statystyk
  Poniedziałek, 25 września 2017 Kategoria Zagranica, Hiszpania

Costa Brava (5)

 DST 15.70km
 Czas 01:11
 VAVG 13.27km/h
  Niedziela, 24 września 2017 Kategoria Zagranica, Hiszpania

Costa Brava (4)

 DST 50.01km
 Czas 02:50
 VAVG 17.65km/h
  Sobota, 23 września 2017 Kategoria Zagranica, Hiszpania

Costa Brava (3)

 DST 35.80km
 Czas 02:00
 VAVG 17.90km/h
  Piątek, 22 września 2017 Kategoria Zagranica, Hiszpania

Costa Brava (2)

 DST 23.50km
 Czas 01:10
 VAVG 20.14km/h
  Czwartek, 21 września 2017 Kategoria Zagranica, Hiszpania

Costa Brava (1)

 DST 59.21km
 Czas 03:49
 VAVG 15.51km/h
  Sobota, 7 czerwca 2014
   Kategoria >100, Ciekawe wycieczki, Góry, Zagranica, Sudety Zachodnie

Sudety Zachodnie 2014 - Dzień 5/7 - Przełęcz Karkonoska, Vyrovka, Przełęcz Okraj

Powiem szczerze, że dzisiejszy dzień trochę mnie przerażał. Nie ze względu na dystans, ale planowaną sumę przewyższeń oraz zaliczenie najcięższego asfaltowego podjazdu w Polsce - Przełęczy Karkonoskiej. Inną sprawą była pogoda. Bajecznie słonecznie, a równocześnie bardzo gorąco - co oznaczało przede wszystkim litry lejącego się potu jak również możliwe problemy z zaopatrzeniem w wodę. Jednak uwielbiam ustanawiać nowe prywatne rekordy toteż dzisiejszą trasę przyjąłem oczywiście z entuzjazmem. Wypad w góry to w końcu nie ma być żaden tam spacerek :)

Najpierw jedziemy w kierunku Podgórzyna oraz Przesieki zaczynając tym samym pierwszy etap podjazdu na Przełęcz Karkonoską.




O dziwo podjazd wchodzi lekko, nie czuję żadnego obciążenia w nogach. Dopiero pod koniec na ostatnim kilometrze czy dwóch jest stromiej i tu sprawdza się technika jazdy slalomem :) Ale jedzie się nadal bardzo przyjemnie.




Widoczki z Przełęczy.




Żeby było wyżej wjeżdżamy jeszcze pod Schronisko Odrodzenie (1236 m n.p.m.).


Po czym niżej robimy przerwę na posilenie się przy jakimś budynku po Polskiej stronie. Podobno widziała nas tam Lea.

Z Przełęczy czeską "autostradą" zjeżdżamy 10-kilometrowym zjazdem do Spindlerovego Mlyna.




Przejeżdżamy przez miasteczko i udajemy się z powrotem w góry, na czeską cyklotrasę biegnącą raz asfaltem, raz szutrem. Najpierw podjazd na Strazne.




Stamtąd zjazd i znów podjazd - tym razem asfaltem na wysokość ponad 1300 m n.p.m. Żeby nie było za łatwo, większość trasy w pełnym słońcu przez co jechało się mega ciężko, co zresztą widać na fotce :P



Lecz widoki powalały.




Najwyższy punkt na jaki wjechaliśmy - Vyrovka (1357 m n.p.m.) - przy okazji ustanowiłem nowy rekord wysokości osiągniętej na rowerze.


Wieczorem na kwaterze doczytaliśmy, że podobno można było wjechać na legalu (bądź też nie :P) jeszcze wyżej bo na około 1500 m n.p.m. Trochę się wkurzyliśmy :)

W każdym razie jak był konkretny podjazd to musi być konkretny zjazd (do Pecu pod Śnieżką) - a ten pozwolił na uzyskanie nowego rekordu prędkości na rowerze - i to bez pedałowania - 73,88 km/h. Sebek pognał jeszcze trochę szybciej. Było tak stromo, że lekko można by się rozpędzić do ponad 80 km/h, jednak na tej nawierzchni i w towarzystwie ludzi idących szlakiem to samobójstwo. W pewnym momencie o mało nie zderzyliśmy się z pędzącym pod górę na sygnale pogotowiem górskim.

Pec pod Snezkou.


W Pecu z kolei ja zauważam śmigającą pod górę Leę :P

Zjeżdżamy w dół do skrzyżowania prowadzącego na Przełęcz Okraj. Tam też rozpoczynamy łagodny, lecz długi podjazd na 1047 m n.p.m.




Z Przełęczy z kolei już po Polskiej stronie długi zjazd do Kowar. Z Kowar do Jeleniej Góry po drodze robiąc fotkę Zalewowi Sosnówka.


Oraz odwróconemu domowi - jeszcze w budowie :) Coś podobnego jest chyba w Szymbarku na Kaszubach.


Dzisiejszy dzień można powiedzieć rekordowy. Poprawiłem rekord wysokości na rowerze, rekord prędkości oraz przewyższenia, gdyż wyszło ponad 3000m! :)

Przewyższenie - 3079m (według GPS, według mapy - 3234m !).

Mapa trasy:



 DST 107.48km
 Czas 06:38
 VAVG 16.20km/h
 Sprzęt Author
  Środa, 4 czerwca 2014
   Kategoria >100, Ciekawe wycieczki, Góry, Zagranica, Sudety Zachodnie

Sudety Zachodnie 2014 - Dzień 2/7 - Görlitz, Turów, Frydlant

Pierwszy dzień jazdy po górach i od razu postanowiliśmy skatować się na maksa :) Najpierw o świcie udaliśmy się szynobusem z Jeleniej Góry do Zgorzelca. Przejechaliśmy miasto, a następnie po przekroczeniu Nysy Łużyckiej wjechaliśmy do niemieckiego Görlitz.


Od razu rzuciły się w oczy ścieżki rowerowe poprowadzone po idealnej wręcz nawierzchni asfaltowej ze specjalnymi znakami dla rowerzystów, niewyczuwalnymi krawężnikami etc... No i samo miasto wydało się o wiele czystsze i schludniejsze. Na pierwszym podjeździe na jakiejś ulicy Sebastian gubi łańcuch. Okazało się, że rozpięła się spinka. Szybki serwis i jedziemy dalej. Pierwszym celem jest Berzdorfer See - czyli jezioro powstałe poprzez zalanie kopalnianej odkrywki węgla brunatnego. Wokół jeziora cały czas przeprowadza się przystosowanie do funkcji rekreacyjnych.


Ścieżka rowerowa wokół jeziora. Jakość wykonania powalała.


Niemcy potrafią zrobić rezerwat nawet na terenie przekształconym całkowicie przez człowieka. Rezerwat "Osuwisko".


Jedna z plaż nad jeziorem, które jest naprawdę dość spore - 960ha.


Po objechaniu jeziora ruszamy drogami wzdłuż granicy na południe.
Po drodze mijamy bardzo zadbane niemieckie wioski i miasteczka.


Na stromym podjeździe obok klasztoru cysterskiego St. Marienthal. 


Skansen miniatur gdzieś po drodze.


Położona po polskiej stronie elektrownia Turów.


W Zittau przypadkiem udało nam się wejść za friko do zoo jakimś bocznym, nieoficjalnym wejściem (myśleliśmy że to jakiś park, dopiero przy wyjściu z drugiej strony zauważyliśmy kasy) :) W każdym razie za darmo mogłem sfocić lamę :P


Oraz Arę, która umiała mówić, tylko że po niemiecku :P


Z Zittau wjechaliśmy z powrotem do Polski (po polskiej stronie od razu jakieś szopy z napisem "zigaretten" itp...), no i oczywiście na maksa dziurawy, smołowaty asfalt. 
Podjechaliśmy na punkt widokowy przy czynnej kopalni węgla brunatnego Turów. Głębokość przekracza 200m!






Stamtąd udaliśmy się na trójstyk granic Polsko-Niemiecko-Czeskiej.


Po drodze do Bogatyni po raz kolejny wyłonił się widok na elektrownię Turów.


W Bogatyni przerwa koło Netto i ruszamy do Czech. Na początek Frydlant. Po drodze oczywiście kilka zjazdów i podjazdów :)
Zamek Frydlant.


Kościół Nawiedzenia NMP w Hejnicach.


No i serpentynami wjeżdżamy w obszar Gór Izerskich. Najpierw asfaltem na Smedavę.


Następnie czeską, szutrową cyklotrasą w okolice Jizerki.





Stamtąd przez Schronisko Orle w kierunku Jakuszyc.


Po drodze zaliczając fajny podjazd :)




Z Jakuszyc zjazd do Szklarskiej Poręby na obiad, a następnie zjazd do Jeleniej Góry. Trasa na pierwszy dzień dość wyczerpująca, jednak widoki były przednie :)

Przewyższenie - 2473 m

Mapa trasy:

 DST 154.40km
 Czas 08:16
 VAVG 18.68km/h
 Sprzęt Author
  Czwartek, 1 maja 2014
   Kategoria >100, Góry, Ciekawe wycieczki, Zagranica

Kotlina Kłodzka 2014 - Dzień 2/5 - Rychlebskie Ścieżki

Planów na dzisiejszy dzień było mnóstwo. Ostatecznie jednak zwyciężyła opcja Rychlebskie Ścieżki. Wyjechaliśmy dość późno, trzeba było odespać poprzedni dzień :) 

Najpierw przez Paczków ruszyliśmy w stronę granicy Polsko-Czeskiej. 

Widoki z trasy.




Gdzie są góry?!


Wjeżdżamy do Czeskiej Repulbliki. Granicą jest zmiana stanu nawierzchni asfaltowej :)


W Czechach przez Bernatice i okolice Vidnawy kierujemy się do Cernej Vody, gdzie znajduje się centrum Rychlebskich Ścieżek.


Po drodze mijaliśmy całe mnóstwo czeskich oldtimerów zmierzających chyba na jakiś zlot.




Cerny Potok




Trochę pogubiliśmy się po lesie, jak się okazało nie sami, bo 2 czeszki też nie mogły odnaleźć właściwej drogi. W końcu jednak odnaleźliśmy właściwy szlak :)

Plavny Rybnik


Cerna Voda przed nami.




Przed centrum Rychlebskich Ścieżek. Z racji wolnego weekendu majowego ludzi sporo.


Ruszamy więc. Na początek podjazd.


Początek Trailu dr Wiessnera






Rozjazd na górze. Bobiko i Wiktor skręcają wcześniej na zielony zjazd. Mikołaj, Karol, Mateusz i ja postanowiliśmy wybrać czerwony Superflow Trail, omijając Walesa, którego i tak pewno byśmy nie pokonali na naszych rowerach.


Tak zaczyna się dostarczający niesamowitych emocji Superflow Trail podzielony na kilka etapów. 


Gdzieś po drodze.


Zjazd Superflowem to miazga. Na dole niemal nie odpadły mi nadgarstki, ale zabawa była przednia. Udało się całość pokonać bez gleby, ale z jedną podpórką na bandzie. Przez te ogromne prędkości 2 albo 3 wykrzykniki zapomniałem ominąć i zaliczyłem nawet hopki z całkiem niezłych progów i kamlotów. Na szczęście wylądowałem bez OTB. Wszystkie sekcje superflowa są naprawdę świetnie skonstruowane i urozmaicone - każdy fragment dostarcza nowych wrażeń. Wyszło, że nasza technika nie jest wcale na takim niskim poziomie, bo wielu ludków na wypasionych fullach udało się minąć. Trzeba tylko czasem puścić klamki :)

Na dole, przed centrum zrobiliśmy przerwę na browarki/jedzenie.

Fajny parking dla rowerów MTB :)


Przed wyjazdem powrotnym zaczęły na niebie zbierać się bardzo brzydkie granatowe chmury. Dopadły nas w końcu gdzieś między Żulową, a Javornikiem. Na szczęście był to tylko umiarkowany opad deszczu. Przed Javornikiem padać już przestało. Można więc było podjechać pod zamek Jansky Vrch.




Z Javornika drogą wzdłuż granicy przez Bile Vodę, Złoty Stok i Błotnicę na kwaterę do Śremu.


Po drodze jeszcze przerwa przed sklepem w Topoli.


Mapa trasy:



 DST 106.34km
 Czas 05:52
 VAVG 18.13km/h
 Sprzęt Author
  Poniedziałek, 24 września 2012 Kategoria Zagranica, Bałkany

Bałkany 2012 - Dzień 10

Bałkany 2012 - Dzień 10/12 - Medjugorje, Mostar
Dziś ostatni rowerowy dzień naszej wycieczki. O poranku ruszamy do centrum Medjugorje zwiedzić tamtejsze sanktuarium. Masy przewijających się turystów, także z Polski.

Kościół pw. św. Jakuba w Medjugorje © marcingt


Dalej już pofałdowaną trasą ruszyliśmy do kolejnego etapu dzisiejszej trasy - Počitelj.

Meczet Hadži-Alija w Počitelj © marcingt


Ruiny twierdzy w Počitelj © marcingt


Widok z twierdzy w Počitelj © marcingt


Zbliżające się wybory lokalne w Bośni i Hercegowinie © marcingt


Po zwiedzaniu starego miasta na początek drogi czekał na nas stromy podjazd. Później trasa była już w większości płaska, aż dotarliśmy do doliny rzeki Neretvy, gdzie czekał na nas długi i dość szeroki zjazd, na którym niektórzy bili swoje rekordy prędkości. Później jeszcze jazda kilka kilometrów i docieramy do Blagaj gdzie jest prawdopodobnie największe źródło w Europie - źródło rzeki Buny zasilającej znacznie większą rzekę - Neretvę.

Zakon Derwiszy i źródło Buny w Blagaj © marcingt


Stamtąd już rzut beretem do Mostaru.

Stary Most w Mostarze © marcingt


Mostar - widok na Stare Miasto © marcingt


Ostatnie spojrzenie na Mostar © marcingt


Na koniec wycieczki impreza pożegnalna na tarasie hotelu.

Bałkany 2012 - Dzień 11/12 - Mostar, droga powrotna
Rankiem ostatnie zakupy przed wyjazdem, pakowanie rowerów, bagaży i o 12.30 ruszamy w podróż powrotną do Polski. Trasa prowadzi przez Bośnię i Hercegowinę (przejeżdżamy przez stolicę - Sarajewo), Chorwację, Węgry (o 23.00 przejeżdżamy przez Budapeszt), później Słowacja i po 4.00 wjeżdżamy do Polski.

Bałkany 2012 - Dzień 12/12 - Katowice, Gniezno
O 10.00 wysiadamy w Katowicach i udajemy się na dworzec PKP. Przed 12.00 wsiadamy do pociągu i po kolejnej całodniowej podróży, wieczorem docieram do domu.
 DST 64.98km
 Czas 03:12
 VAVG 20.31km/h
  Niedziela, 23 września 2012 Kategoria Bałkany, Zagranica, >100

Bałkany 2012 - Dzień 9

Bałkany 2012 - Dzień 9/12 - Trebinje, Medjugorje
Na dziś dla części uczestników przewidziano najdłuższy etap wyprawy. Cały dystans z Trebinje do Medjugorje mieliśmy do przejechania rowerem. Pierwsze 40km to jazda po płaskim bośniacką drogą krajową. W międzyczasie krótka przerwa w mijanym po drodze monastyrze.

Bośniacka droga krajowa © marcingt


Po drodze cały czas towarzyszyły nam tabliczki informujące o minach.

Tablice ostrzegające o minach © marcingt


Na zakończenie płaskiego etapu mieliśmy przystanek przy sklepo-garażu, gdzie mogliśmy degustować tegoroczne, lokalne wino.

Potem na podjazdach, w upale wcale nie jechało się lepiej!

Za to widoki jak zwykle piękne.

Krajobraz przy drodze Trebinje-Medjugorje © marcingt


Rozciągające się pustkowia © marcingt


Jedziemy kolejne kilkadziesiąt kilometrów, aż wreszcie natrafiamy na zjazd do Rezerwatu Hutovo Blato.

Rezerwat Hutovo Blato © marcingt


Rezerwat Hutovo Blato © marcingt


Kawałek dalej nareszcie przerwa przy wiejskiej knajpce na uzupełnienie płynów. Przez kilkadziesiąt kilometrów nie było żadnego sklepu, więc prawie wszystkim pokończyły się zapasy.

Jedziemy dalej i w Metkovic wjeżdżamy na 10 kilometrów do Chorwacji. Przy następnym przejściu granicznym celnik chorwacki dziwił się, że chcemy wjeżdżać do Bośni, bo tam są same podjazdy i ogólnie nędza i rozpacz. Jak widać sąsiadujące ze sobą narody bałkańskie bardzo się wzajemnie lubią, mimo że Chorwaci i Serbowie stanowią bodaj połowę obywateli Bośni i Hercegowiny.

Po godzinnej jeździe docieramy do pięknie położonych wzdłuż rzeki Trebižat Wodospadów Kravica, gdzie zażywamy kąpieli w lodowatej wodzie.

Wodospady Kravica © marcingt


Stamtąd pozostało już tylko 10km do miejsca noclegu - Medjugorje.
 DST 134.00km
 Czas 06:06
 VAVG 21.97km/h

 O mnie



Marcin
  • Wszystkie kilometry: 74532.48 km
  • Km w terenie: 5480.60 km (7.35%)
  • Czas na rowerze: 143d 08h 42m
  • Prędkość średnia: 21.55 km/h

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

 Moje rowery

 Kategorie

 Archiwum