Kontynuując tradycję gnieźnieńskich bikestatowiczów postanowiłem towarzyszyć Kubie i Micorowi w rowerowym tripie szlakiem trzech opuszczonych mostów zlokalizowanych na pograniczu Wielkopolski i Kujaw tudzież Pałuk. W tripie uczestniczył ponadto Sebastian wraz z Mariuszem, którzy dołączyli do nas w Ostrowitem Prymasowskim. Pierwsza pauza miała miejsce właśnie w tej miejscowości, gdzie nie mogłem oprzeć się przed sfoceniem po raz enty :) szachulcowej chaty.
Singielkiem wzdłuż brzegu jeziora udaliśmy się w kierunku nieużytkowanej od dawna linii kolejowej Mogilno-Orchowo...
...gdzie po przeprawie przez chynchy czekał na nas pierwszy z mostów.
Do kolejnego mostu, znajdującego się między Jeziorem Kunowskim, a Bronisławskim musieliśmy udać się aż w okolice Strzelna. Po drodze Kubę spotkała niemiła niespodzianka w postaci złapanej gumy (Micor wykrakał), stąd też nastąpiła przymusowa przerwa pod sklepem w Kwieciszewie, gdzie autochtoniczni miłośnicy niskoprocentowych trunków spożywali złocistą ambrozję we wczesnych godzinach popołudniowych ;) Anyway, po przerwie szybkim tempem dotarliśmy 'nad', a nawet 'pod' rzeczony most.
Po ostatnią "kładkę" podjechaliśmy w okolice Mogilna - do Żabna. Po raz kolejny stałem się zdobywcą owego mostu, bowiem bezproblemowo wdrapałem się na jedno z przęseł, skąd roztaczał się poniższy widok:
Powrót zarządzono przez Wylatowo oraz Trzemeszno, gdzie rozstaliśmy się ze Sebkiem oraz Mariuszem. Trip udany, ze względu na ciekawe atrakcje oraz wyborną i specyficzną atmosferę poniedziałkowych biketripów, którą można poznać tylko podczas wojaży w naszym gronie :)