Do Trzemeszna jechałem bez mapy, nieutwardzonymi drogami przez malownicze pagórki i lasy. Miasto przywitało mnie bagnistym duktem wiodącym wzdłuż jak podejrzewam gminnego wysypiska śmieci. Droga powrotna biegła pod znakiem wmordewindu, ale dające się już czuć cieplejsze powietrze i błękitne niebo napawa optymizmem na pogodę kolejnych dni. Szkoda, że jak na złość weekend mam zajęty przez szkołę (ale na rower i tak wyjdę, choćby w nocy :P ).
Dzisiaj też zamówiłem kilka turystycznych pomocy do jazdy po WLKP w postaci GPSa na rower (niestety bez obsługi map, no ale zawsze pomoże w wyznaczeniu kierunku jazdy i odległości do celu) no i zestawu map papierowych WLKP. Dotychczas używałem smartfona z wgranym programem Endomondo Pro, no ale piętą achillesową tych nowych telefonów jest krótki czas pracy na baterii, jak i sama delikatność urządzenia, co w warunkach terenowych powoduje masę rys na wyświetlaczu i obudowie. Nie wspomnę też o kompletnym braku czytelności wyświetlacza pod wpływem promieni słonecznych.
W przyszłym tygodniu natomiast trzeba będzie się w końcu wziąć za serwis roweru, bo po 5 latach i ostatnich dwóch miesiącach intensywnej jazdy niektóre części są już zmęczone :)
DST 46.39km
Czas 02:06
VAVG 22.09km/h
Nie ma jeszcze komentarzy.