Dzisiejszy cel wyprawy to wielka dziura i dymiące kominy, czyli silnie zantropogenizowane tereny powiatu konińskiego. Wyjechałem dość późno, bo o 11. Pogoda rano była dość przeciętna - niebo całkowicie zachmurzone, dość niska temperatura. Na szczęście później było już tylko lepiej. Najpierw jechałem ścieżką rowerową przy lesie miejskim do Cielimowa. Stamtąd już przez Goczałkowo do Niechanowa, dalej Arcugowo, Małachowo i Witkowo. Z Witkowa pojechałem główną drogą do Powidza. Ruch był niewielki, bo dzisiejsza aura raczej nie sprowadzała tłumów mieszczuchów nad powidzkie plaże. W Powidzu skręciłem w kierunku Przybrodzina. Tam z tego co pamiętam zza chmur wyjrzało słońce i towarzyszyło mi już prawie przez całą trasę. Jadąc dalej dojeżdżam do Smolnik Powidzkich oraz do drogi wojewódzkiej Nr 262, gdzie skręcam w prawo i jadę do Anastazewa. Tam przy dawnej stacji kolejki wąskotorowej robię sobie przerwę i wcinam banana oraz kanapkę. Stamtąd udaję się w kierunku Budzisławia Kościelnego. Przejeżdżam przez tą całkiem dużą wieś i spoglądając na tablice informacyjne podążam drogą na Kleczew. Po przejechaniu kilku kilometrów widzę teren rekultywowany po dawnej odkrywce kopalni węgla brunatnego. Dziury tu już nie ma. Jest zasypana. Dojeżdżam do Złotkowa i do drogi wojewódzkiej Nr 263. Tam już jest cel mojej dzisiejszej wycieczki, w zasadzie jedna z wielu odkrywek kopalni w powiecie konińskim. Do Kleczewa nie dojeżdżam, gdyż musiałbym nadrabiać sporo kilometrów wokół tej dziury. Robię jednak kilka fotek temu tworowi ludzkiej pracy. Dalej już nudna jazda pośród pól drogą wojewódzką do Słupcy. Było to chyba z 25 km i masakrycznie się dłużyło. W Słupcy kolejna przerwa na kanapkę i banana i kieruję się drogą najpierw na Giewartowo, potem skręcam na Słomczyce i wyjeżdżam na drogę ze Strzałkowa do Powidza. Kilka kilometrów jazdy po betonowych płytach wytrzęsło mnie konkretnie. W Powidzu zajeżdżam na Łazienki. W jednym z barów zamawiam sobie obiad. Dobre pół godziny przerwy rozleniwiło mnie konkretnie, jednak ruszam dalej do Witkowa. Zależało mi na dobiciu dzisiaj do 150km i poprawieniu mojego rekordu jazdy dziennej, więc z Witkowa jadę jeszcze do Czerniejewa. Z Czerniejewa już standardowo do domu.
Nie mam w sobie duszy fotografa, więc zrobiłem tylko kilka zdjęć.
Maszyna do wydobywania węgla
© marcingt
Jedna z licznych odkrywek kopalni węgla brunatnego w okolicy Konina
© marcingt
W oddali dymiące kominy elektrowni Konin
© marcingt
A tu z bliska :)
© marcingt
Dzisiejszy dystans
© marcingt
DST 151.23km
Czas 06:06
VAVG 24.79km/h