O wyprawie do Trójmiasta dowiedziałem się z wpisu
Sebastiana 1 dzień przed. Początkowo nie wierzyłem, że dam radę przejechać taki dystans. Pół dnia przemyśleń zaowocowało jednak przygotowaniem do zmierzenia się z tyloma kilometrami. Do Gdańska wyjechaliśmy we trzech:
Sebekfireman,
Jerzyp1956 oraz ja. O 18.00 mieliśmy z Sebastianem spotkać się w Gołąbkach, więc po 17.00 wraz z panem Jurkiem ruszyłem do Gołabek. Zajechaliśmy w około 40 minut i za pięć 18.00 we trzech ruszyliśmy na Gdańsk. Całą wyprawę nawigował za nas wszystkich Sebastian, razem ze swoim niezawodnym GPSem. Najpierw kierowaliśmy się na Gąsawę, potem Żnin oraz Szubin. Dość szybko znaleźliśmy się już w okolicach Nakła nad Notecią i nad kanałem Bydgoskim zrobiliśmy pierwszą przerwę, głównie w celach uzupełnienia płynów i kalorii, bo odpoczywać jeszcze nie musieliśmy :) Słońce już zaszło i zaczęło robić się coraz ciemniej i coraz chłodniej. Załączyliśmy nasze oświetlenie na rowerach, a po kilkunastu kilometrach ubraliśmy się nieco cieplej. Dalej ruszyliśmy już w stronę Tucholi oraz dużego kompleksu leśnego - Borów Tucholskich. Spokojnie mijały kolejne kilometry i kolejne godziny, prędkość wahała się między 20, a 30km/h głównie przez liczne zjazdy i podjazdy, czasem nawierzchnia pozwalała na szybszą jazdę, czasem na szutrze trzeba było jechać wolniej. Następna przerwa była na całkiem ładnym rynku w Tucholi, potem przed całodobową stacją paliw w Czersku gdzie wypiliśmy gorącą czekoladę/herbatę. Ciepły napój przydał się bardzo, bo na leśnych, jednostajnych odcinkach miałem senne momenty :) O świcie byliśmy już w okolicach Kościerzyny oraz Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego. Tam następna przerwa, w zasadzie już ostatnia przed Gdańskiem, z tego co pamiętam. Tam zaczęły się "mordercze" podjazdy :P, a o dziwo zaczęło brakować zjazdów, więc dało o sobie znać zmęczenie. Pan Jerzy cisnął jednak niesamowicie, nie dając nam odpocząć :D 20-30 kilometrów przed Gdańskiem spotykamy
Flasha, który zgodnie ze wcześniejszym umówieniem z Sebastianem miał po nas wyjechać, a potem był naszym przewodnikiem po miejskiej dżungli Gdańska. Na szczęście wtedy też zaczęły się zjazdy, i niemal cały pozostały do Gdańska dystans mieliśmy już z górki. Do Trójmiasta dojechaliśmy zgodnie z założeniem w okolicach 7.00. W Gdańsku jeżdżąc licznymi ścieżkami rowerowymi (miasto naprawdę jest świetnie zorganizowane pod tym względem, widać że ktoś to opracowywał z głową) dotarliśmy do starówki wraz z ulicą Długą oraz słynną fontanną Neptuna, potem zobaczyliśmy Bramę Żuraw nad Motławą. Następnym punktem wycieczki był stadion PGE Arena, uważany za jeden z najładniejszych obecnie stadionów w Polsce. Dalej pojechaliśmy już na plażę, zobaczyć nasz docelowy i tytułowy cel wycieczki, czyli Morze Bałtyckie, a konkretnie Zatokę Gdańską. Na plaży rozbiliśmy się z rowerami i poszliśmy wykąpać się w morzu i zmyć z siebie trudy wyprawy. Woda okazała się strasznie zimna, w dodatku nie grzeszyła czystością. Wytrzymałem w niej zaledwie kilka minut, potem już tylko wysychałem i opalałem się na słońcu. W dzień zrobił się straszny upał więc po dwóch godzinach udaliśmy się na obiad. Po obiedzie podjechaliśmy ścieżką rowerową wzdłuż plaży do Sopotu. Tam jednak były takie tłumy, że odechciało nam się dalej eksplorować miasto, w dodatku czas naglił i trzeba było powoli wracać w stronę dworca PKP. Po drodze jeszcze wstąpiliśmy do Biedronki, zrobić zakupy na drogę powrotną, oraz pożegnaliśmy się z
Flashem, który od rana prowadził nas po mieście. Na dworcu kupiliśmy bilety i czekaliśmy już na pociąg regio Gdańsk-Bydgoszcz. Wyjechaliśmy około godziny 15.00. W pociągu było mega gorąco, na szczęście przespałem przeszło pół trasy i obudziłem się chwilę przed Bydgoszczą. W Bydgoszczy przesiadka na pociąg Bydgoszcz-Inowrocław, podobnie w Inowrocławiu. Skąd już jechaliśmy do naszych stacji. Dojeżdżając do Trzemeszna pożegnaliśmy naszego organizatora i nawigatora Sebastiana. W Gnieźnie pożegnałem się z panem Jurkiem i pojechałem do domu.
Wycieczka była świetna, sam nie wierzyłem że jestem w stanie przejechać taki dystans, tym bardziej że przedtem jeździłem trasy jedynie 100-150km. Jechało się jednak świetnie, wiatr nie przeszkadzał, a w nocy kilometry dość szybko przemijały.
Zdjęć nie robiłem, za to pan Jerzy i Sebastian robili ich mnóstwo, więc zapraszam do ich fotorelacji.
Jerzyp1956 - fotorelacja
Sebekfireman - fotorelacja
Flash - fotorelacja z oprowadzania nas po Gdańsku
DST 320.72km
Czas 14:44
VAVG 21.77km/h