Po wczorajszej terenowej wycieczce dziś umyłem rower i postanowiłem pojeździć trochę po asfalcie. Pierwsze 10km napęd działał idealnie, hamulce też sprawowały się świetnie i nie piszczały (wyczyściłem tarcze). Potem coś zaczęło się jebać. Nie wiem jakim cudem tylna piasta zaczęła hałasować jakby brakło jej smaru, hamulce zaczęły piszczeć. Potrafiłbym to zrozumieć, gdybym rower czyścił karcherem, ale po zwykłym myciu gąbką i wodą z płynem do naczyń...
Wk....m się i pojechałem jeszcze pokręcić kilkanaście kilometrów po mieście przy okazji zahaczając jeszcze o teren. Jak się trochę kółko przybrudziło to piasta zaczęła być cichsza. Może ten typ tak ma, że za czysto nie może być. Przyzwyczaiłem się do maszynowego Novateca w Kellysie i teraz jestem pewno nieco przeczulony.
DST 40.13km
Czas 01:50
VAVG 21.89km/h