Grzechem byłoby nie wykorzystać po pracy tak wspaniałej pogody na jakąś rowerową szwendaczkę po okolicy. Z Kubą postanowiliśmy wybrać się na ulubione Wierzbiczany z zahaczeniem lokalnych atrakcji w postaci singielka wzdłuż linii brzegowej jeziora jak i skarpy. Wiosna powoli się rozkręca. Sporo drzew i krzewów już kwitnie, a w powietrzu unoszą się niebiańskie zapachy :)
Szosowa pętla. Deszczowe chmury straszyły przez większość trasy, lecz żaden opad bezpośrednio nas nie dotknął. We Wrześni przerwa na kawę. Tempo całkiem mocne jak na mnie. Weszło w giry ;)