Wyjazd do Inowrocławia zaproponował Dawid. Postanowiłem szybko wyrysować jakąś traskę z zahaczeniem o atrakcje, których jeszcze nie miałem przyjemności zwiedzić.
Ruszyliśmy o 6.10. Najpierw przez Kujawki do Trzemeszna. Po drodze Dawid musiał ściągnąć rękawki bo zaczęło robić się ciepło.
Mknie sobie kibel do Torunia bądź Bydgoszczy :P
Robi się gorąco :P
Z Trzemeszna jedziemy dalej w stronę Jeziora Pakoskiego. W mijanych wioskach spotykamy różne znane i nieznane atrakcje.
Młyn wodny w Zieleniu.
Micor mnie ubiegł, ale Gąski :P
Most na nieczynnej linii kolejowej Mogilno-Orchowo w Marcinkowie.
Kościół w Kwieciszewie.
Kawałek za Kwieciszewem dojeżdżamy wreszcie do Jeziora Pakoskiego - jezioro jest ogromne, łącznie ma około 900ha powierzchni (wliczając Jezioro Bronisławskie), kilkanaście kilometrów długości i przedzielone jest dwoma groblami, na których umieszczone są drogi oraz linia kolejowa.
Wzdłuż Jeziora Pakoskiego, przejeżdżając groblę docieramy do Janikowa. Przejeżdżamy miasto i Zakład Sodowy, jadąc wzdłuż hałd odpadów sodowych z zakładów sodowych postanawiamy wejść na szczyt hałdy.
Wchodziło się trudno, schodziło jeszcze trudniej :P
Uwaleni sodą pojechaliśmy kawałek dalej, gdzie znajdują się zbiorniki wody ze sodą (chyba), które mają fantastyczny lazurowo-zielonkawy kolor :)
Stamtąd już bocznymi drogami do głównego celu naszej wycieczki - Inowrocławia.
Do Ino wjeżdżamy od strony Parku Solankowego. Bardzo ładnie zagospodarowane i utrzymane miejsce. Sporo wycieczkowiczów oraz kuracjuszy z pobliskich sanatoriów i centrów uzdrowiskowych. Podjeżdżamy też pod tężnie solankowe, obok których robimy przerwę na posilenie się.
Ławeczka Władysława Sikorskiego.
Sztuka współczesna :P
Z Ino lecimy do Pakości drogą wojewódzką. W Pakości znajduje się m.in. klasztor franciszkanów.
Oraz Kalwaria Pakoska - jedna z kapliczek:
Następnie do Piechcina na kamieniołomy. Najpierw zalany kamieniołom z bazą dla płetwonurków.
Następnie wielka dziura, czyli Polski Afganistan.
Z Piechcina jedziemy nad Jezioro Ostrowickie. Po drodze zahaczamy jeszcze o głaz narzutowy.
Oraz źródło św. Huberta.
Ośrodek w Wiktorowie zamknięty z powodu rezerwacji na rzecz odbywających się tam kolonii, więc jedziemy fajnym singielkiem a potem drogą z mega stromym, kamienistym fragmentem do Ostrówca.
Powrót do Gniezna standardowo przez lasy, najpierw szlakiem rowerowym z Ostrówca do Chomiąży Szlacheckiej i Gąsawki, potem "leśną autostradą" do Gołąbek i na koniec przez Lasy Królewskie na Dębówiec i do Gniezna.
Wycieczka bardzo udana. Nowe miejsca odwiedzone - czyli głaz narzutowy, źródło św. Huberta, Jezioro Ostrowieckie i bardzo fajny szlak rowerowy z Ostrówca do Chomiąży Szlacheckiej. Na koniec jechało się dość ciężko przez niewyspanie i dość wysoką temperaturę, ale bez problemu dociągnęliśmy do domów :)
Mapa trasy:
DST 171.19km
Czas 08:25
VAVG 20.34km/h