Od rana męczył mnie potworny ból gardła i gorączka, dlatego próbowałem leczyć się końskimi dawkami medykamentów. Po południu poczułem się nieco lepiej, jednak wyjazd rowerem szybko zweryfikował moje plany na jazdę i musiałem odpuścić, bo czułem się wybitnie niekorzystnie. Mam nadzieję, że to tylko jakaś chwila słabości, która mnie nie unieruchomi na dłużej w łóżku, bo mam zamiar w maju przekroczyć 1500km w ciągu miesiąca, a każdy dzień zwłoki stawia mnie przed trudniejszym wyzwaniem.
DST 3.14km
Czas 00:10
VAVG 18.84km/h
Nie ma jeszcze komentarzy.