Po południu wyskoczyłem niezobowiązująco na rower celem zrobienia pętelki po mieście i okolicy. Po godzinie jazdy dostałem cynka, że mam się zjawić na Wenecji. Tam zebrała się spora grupka gnieźnieńskich bikestatowiczów w składzie
Pan Jurek,
Kuba,
Dawid oraz
Mateusz. Wyjechawszy z miasta, uderzyła w nas ściana wiatru próbująca zepchnąć nas drogi. Jednak nie daliśmy się jej i przez Zdziechowę, Modliszewo i Modliszewko dojechaliśmy do Lasów Królewskich, gdzie czekała na nas błoga cisza. Zero cywilizacji, tylko dźwięk toczących się terenowych opon oraz odgłosy natury. Dobrego nastroju nie zepsuła nawet złapana przez Pana Jurka guma. Wymiana poszła ekspresowo i dalej śmigaliśmy przez las, aż wyjechaliśmy na Dębówcu. Stamtąd już prostą drogą dotarliśmy do Grodu Lecha. Na rynku pożegnaliśmy Kubę i odprowadziliśmy jeszcze Dawida do Mnichowa.
Zdjęcia dzisiaj zapożyczone, gdyż nie wziąłem ze sobą aparatu.
DST 68.55km
Czas 03:34
VAVG 19.22km/h