Czas na rower znalazłem niestety dopiero pod wieczór, toteż nie było możliwości na dłuższą wyprawę. Postanowiłem udać się na północ, przez Lasy Królewskie, a potem w stronę Kłecka. Po drodze, w miejscowości Sokolniki natknąłem się na tabliczkę kierującą do osobliwości przyrody nieożywionej - głazu narzutowego, obok którego zrobiłem sobie krótką przerwę. Potem asfaltami przez wioski w stronę Gniezna.
Wieczorem dwugodzinna przejażdżka na spalenie kalorii i poprawę kondycji jedną z moich ulubionych tras, przez Lubochnię, Krzyżówkę i Miaty do Trzemeszna, potem Kruchowo, Jastrzębowo, 3 Strzyżewa i miasto do domu.
Kolejny wietrzny dzień. Jazda znów była męką. Gdyby nie silna motywacja do jazdy, pewno bym sobie odpuścił. Przy okazji dziś testowałem nowe siodełko - Selle Royal Viper i licznik Sigma BC 1009. Test zaliczony pozytywnie. Siodełko nieco twardsze od poprzedniego, ale lepiej wyprofilowane i wypełnione żelem. Jechało się naprawdę całkiem nieźle.
Choć po południu pogoda nie zachęcała do jazdy (było zimno i mokro) postanowiłem wybrać się na krótką przejażdżkę. W pewnym momencie niebo zasnuły czarne, deszczowe chmury, ale udało się je na szczęście ominąć i do domu wróciłem prawie suchy. Prawie, bo jednak asfalt był mokry, a ja nie mam założonych błotników.
Silny wiatr i znaczne ochłodzenie. Dzisiejsza pogoda bardziej przypomina marzec, aniżeli prawie połowę maja. Jazda była mało przyjemna. Do domu zajechałem dość wymęczony.
Przy okazji dokonałem całkiem spory internetowy zakup względem modernizacji mojego roweru - nowa kaseta, łańcuch, siodełko, klocki hamulcowe, opony, korba, pedały spd i licznik. Z moich planów pozostało jeszcze dokupienie suportu, klamkomanetek oraz przerzutki przedniej i tylnej.
Dzisiaj mała przejażdżka do Łubowa. Przez większość drogi dokuczał wmordewind, ale kawałek drogi miałem też z wiatrem i pędziłem prawie 40km/h. Fajnie było mijać kilku innych rowerzystów :)