Pomysł na wypad powstał bardzo spontanicznie. Po prostu szukamy miejsc, w których jeszcze na rowerach nie byliśmy. Korzystając więc z niezłej pogody wyruszyliśmy, obierając za cel tereny Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego. Jak zwykle spotkanie z Panem Jurkiem na torach, natomiast Micor dołączył do nas kawałek dalej - przed Mnichowem. Najpierw kierunek Września, przez Czerniejewo.
Tak sobie jedziemy.
Po godzince jazdy byliśmy już we Wrześni i kierowaliśmy się na Miłosław, ale że tamtejsza bezpośrednia droga jest dość ruchliwa, postanowiliśmy wybrać wariant nieco dłuższy, jednak przebiegający spokojnymi asfaltami przez kilka wiosek, m.in. Chwalibogowo.
Bardo
czy Murzynowo Kościelne :P
Qń gdzieś po drodze.
W Miłosławiu na rynku zrobiliśmy zakupy w sklepie, po czym czmychnęliśmy obok kościoła i pałacu (fotki nie będzie, bo już parę razy je zwiedzaliśmy) i pojechaliśmy do zameczku myśliwskiego "Bażantarnia" w Bugaju koło Miłosławia.
Z Miłosławia bocznymi drogami, omijającymi drogę wojewódzką do Pyzdr. Fragment rynku w Pyzdrach.
Kościół Narodzenia NMP w Pyzdrach.
Zespół klasztorny franciszkanów.
Port nad Wartą.
Most nad Wartą.
Statyw Pana Jurka :)
Widok na Pyzdry z wałów przeciwpowodziowych.
Następny etap naszej wycieczki biegł przez tereny Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego, fragmentem Nadwarciańskiego Szlaku Rowerowego. Z Pyzdr jechaliśmy tym szlakiem do Zagórowa.
Nadwarciański Szlak Rowerowy na wałach.
Po drodze zdarzyło się kilka piaszczystych fragmentów, ale generalnie nie było tak źle. Chciałem zatrzymać się przy chatce ornitologa, ale podczas jazdy zapomniałem o niej i jakoś ją przegapiłem. Generalnie bardzo przyjemny szlak do jazdy rowerem, nawierzchnia nie jest może jakoś wybitnie komfortowa, ale można podziwiać ciekawe widoki, napawać się przyrodą i obserwować różne gatunki ptaków, których akurat w tym Parku Krajobrazowym nie brakuje. Po jakimś czasie dojechaliśmy do Zagórowa, które na wjeździe bardzo przypominało mi Niechanowo :P
Tam skręciliśmy na Ląd i po paru kilometrach wyłonił się nam taki widok na pocysterski zespół klasztorny.
Wnętrze kościoła pw. NMP i św. Mikołaja, wchodzącego w skład zespołu klasztornego.
Marina w Lądzie.
Z Lądu do Ciążenia, gdzie znajduje się pałac biskupi, który obecnie znajduje się w rękach Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Z Ciążenia zaczęliśmy już powoli wracać w stronę Gniezna, kierując się najpierw na Strzałkowo. Po drodze mijaliśmy autostradę A2.
oraz przeróżne słupy energetyczne...
Ze Strzałkowa do Wólki, a następnie przez różne wioski naszego fyrtla, po drodze mijając pomnik poświęcony amerykańskim lotnikom bombowca B17, którzy wylądowali w okolicach Jaworowa w 1945r.
W Niechanowie dołączył się do nas Mateusz, a kawałek dalej napotkaliśmy wracającą z wycieczki na hamburgera Anetkę z Sebastianem :)
Pod sam koniec wycieczki było standardowo jeszcze mnóstwo śmiechu :) Na torach na Dalkach zaczęliśmy i zakończyliśmy nasz dzisiejszy wyjazd. Jak zwykle było fantastycznie, do następnego :)
Standardowo jak w każde piątkowe popołudnie rowerowy wypad z Micorem. Dziś wybraliśmy się przez Kalinę i Wymysłowo do Trzemeszna. Tam telefonicznie umówiłem się z Sebastianem, że dołączy do nas. Sebek pokazał nam okolice Trzemeszna od innej strony, pojechaliśmy bowiem na Trzemżal, następnie Mijanowo oraz wzdłuż jeziora Popielewskiego - przez Popielewo. Na Miaty wyjechaliśmy wcześniej mi nie znaną drogą przez pola. Tam się rozdzieliliśmy i razem z Micorem przez Krzyżówkę dojechaliśmy na Lubochnię. Chwila czekania i jedzie Pan Jurek na swoim odświeżonym Krossie z nową ramą i przerzutką :) Z Lubochni pojechaliśmy już do Gniezna, zahaczając jak zwykle o "Wenecję" i rozstając się na torach.
Szosowa pętla po asfaltach południowej części powiatu gnieźnieńskiego. Przed Witkowem zaczęła mnie gonić bardzo brzydka granatowa chmura, na szczęście deszczu z niej nie było :) Cała trasa bez przerwy.
Późnym popołudniem wyjechałem do Kłecka po wracającego z XC w Wągrowcu Micora. W pierwszą stronę pod wiatr główną szosą na Kłecko. Powrót bokami przez Czechy, Waliszewo, Dziekanowice, Łubowo. Odstawiłem Dawida pod sam dom i wiksa na swoją chatę.
Czas na rower miałem dopiero późnym popołudniem. Telefon do Micora i lecimy tutaj... znaczy na Jankowo :) Trochę asfaltu trochę terenu bardzo spokojnym tempem i jesteśmy nad jeziorem. Tam chwila relaksu i jedziemy z powrotem. Zahaczyliśmy przy okazji o opuszczoną rakarnię w Jankowie, którą wreszcie postanowiliśmy zwiedzić. Aparatu dziś nie wziąłem, ale chociaż parę fotek telefonem cykłem. Czuć ducha tego miejsca, dosłownie :D Swoją drogą nie dziwię się, że to miejsce upodobali sobie paintballowcy. Dalej powrót wzdłuż obwodnicy DK15, przejazd przez miasto i dojazd do początku Mnichowa, gdzie odłączyłem się od Micora i sam pognałem do domu.
Przez Krzyżówkę i Miaty do Trzemeszna. Następnie Rudki, Kozłowo, Strzyżewo Paczkowe i Smykowe, Łukaszewko, Strzyżewo Kościelne do Gniezna. Ciepło i słonecznie :)