Od poniedziałku po raz enty w tym roku jestem lekko przeziębiony, mimo wszystko postanowiłem wczoraj trochę pokręcić. Jechało się umiarkowanie, bo czuję brak mocy, ale trzy dychy po Łodzi i Zgierzu zaliczone ;)
Na dzisiejszą wycieczkę wybrałem się z Kamilem, który już w tygodniu zapowiedział, że chce w sobotę przejechać ponad 100 kaemów. Wyrysowałem trasę i o 9.30 wyjechaliśmy.
Najpierw skierowaliśmy się w stronę Aleksandrowa Łódzkiego, ruch na drogach o dziwo dość spory (zapewne przez wolną niedzielę, wszyscy chcieli zrobić zakupy w sobotę). Początkowe kilometry szły dość ciężko, ze względu na niską temperaturę. Przejechaliśmy przez Aleksandrów i skierowaliśmy się w stronę Lutomierska - warto dodać, że 2 marca był niestety ostatnim dniem kursowania linii tramwajowej nr 43 z Łodzi do Lutomierska właśnie, która już od co najmniej kilku lat była w katastrofalnym stanie technicznym. Szansę na remont są niestety niewielkie. Być może uda się wyremontować jedynie odcinek do Konstantynowa Łódzkiego.
Lutomiersk z racji ulokowania nad rzeką Ner powitał nas ostrym podjazdem na zbocze doliny rzecznej. Przejechaliśmy przez miejscowość (w której notabene byłem po raz pierwszy, podobnie zresztą jak w pozostałych miejscowościach na dzisiejszej trasie) i nasze drogi skierowały się w stronę Łasku, po drodze mijając miejscowości o takich nazwach jak Apolonia, Pelagia czy Kiki.
W Łasku przejechaliśmy przez miasto, zahaczając m.in. o Plac 11 Listopada.
Kolejnym punktem na dzisiejszej trasie były Pabianice, do których udaliśmy się drogami w dolinie rzeki Grabi.
Gdzieś na trasie.
W Pabianicach przejechaliśmy szybko przez miasto. Z racji naglącego czasu zrobiłem tylko trzy fotki.
Dobrzynka przepływająca między dawnymi fabrykami, a obecnie domem handlowym oraz hotelem ze spa.
Widok na ulicę Zamkową.
Dwór Kapituły Krakowskiej.
Z Pabianic przez łódzki Lublinek, Retkinię, Teofilów oraz Zgierz wróciliśmy do domu.
Gnieźnieńska "Beczka" gdzieś na granicy Łodzi ;)
Pierwsza setka w tym roku zaliczona, kręciło się bardzo przyjemnie, zwłaszcza gdy przed południem zrobiło się znacznie cieplej. Słoneczna pogoda także miała swój udział w budowaniu pozytywnego nastroju. Szacun dla Kamila, dla którego była to pierwsza rowerowa setka w życiu, a i pierwszy outdoorowy wyjazd rowerem w tym roku!
Najpierw do paczkomatu, odebrać paczkę z opaską Xiaomi Mi Band 3 (kupiłem głównie dla pomiaru tętna, snu i fajnego budzika). Następnie spokojnym tempem pokręciłem się tu i ówdzie po Zgierzu.
Dziś udało się wygrzebać na rower przed 17.00, dzięki czemu połowę trasy przejechałem jeszcze za dnia. Niby wiało, ale większość trasy miałem z wiatrem, dlatego też nawet na szerokich Racing Ralphach udawało się utrzymywać całkiem niezłą prędkość. Obrałem za cel Sokolniki, a następnie postanowiłem pojechać w stronę Modlnej, gdzie udało się uchwycić na fotce drewniany kościół pw. św. Stanisława Biskupa.
Dalej długą i nudną prostą dojechałem do Woli Branickiej, gdzie odbiłem na Białą i musiałem poużerać się trochę z wmordewindem.
Wszyscy ostatnio chwalą się książkami, które czytają. Ja natomiast cisnę w każdej wolnej chwili interaktywną opowieść w postaci Wiedźmina 3, o którego Andrzej Sapkowski toczy ostatnio wojnę z CD Projekt. Ciekawe kiedy uda się ją skończyć, bo razem z dodatkami gra podobno starcza na grubo ponad 100 godzin :)
Weekend mimo świetnej pogody spędziłem niestety nierowerowo z powodu wyjazdu, więc muszę nadrabiać w tygodniu ;) Dziś pętla przez łódzki Radogoszcz i Łagiewniki.
Korzystając z wolnego dnia i słonecznej pogody postanowiłem wybrać się do Łowicza. Ze względu na dość silny wiatr wiejący z południowego-zachodu zaplanowałem, że dojadę na miejsce rowerem, natomiast wrócę pociągiem Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Szybko wyrysowałem trasę, wgrałem do Garmina i w drogę.
W miejscowości Koźle, nieopodal Strykowa zatrzymuję się przed drewnianym kościołem pw. św. Szczepana.
Kawałek dalej przecinam autostradę A1...
...i dojeżdżam do Bratoszewic, gdzie focę opuszczony pałac, znany wśród miłośników urbexu. Niestety obecnie wejście na jego teren jest praktycznie niemożliwe.
Więcej info o pałacu na filmie:
Omijam Głowno i kieruję się w stronę Łowicza mijając m.in.:
Docieram nad Jezioro Okręt. Jest to prawdopodobnie jedyne w województwie łódzkim jezioro pochodzenia polodowcowego. Ma powierzchnię około 200 ha, a teren wokół jeziora faktycznie przypomina nieco pojezierne tereny Wielkopolski - jest pagórkowaty, a samo jezioro położone jest w niewielkiej dolinie.
Dalej jadę przez Pilaszków do Łowicza. Miasto wydaje się czyste i zadbane, z dużą ilością obiektów sakralnych i kamienic. Poniżej Stary Rynek w Łowiczu.
Stacja Wojewódzkiego Roweru Publicznego mającego swoje stacje w Łodzi i większych miastach województwa łódzkiego takich jak Łowicz, Skierniewice, Kutno, Sieradz, Zduńska Wola, Łask, Pabianice, Koluszki oraz Zgierz. Więcej info na https://rowerowelodzkie.pl/.
Bazylika katedralna Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja w Łowiczu.
Dworzec PKP (obecnie w przebudowie).
Następnie pociągiem ŁKA relacji Łowicz - Łódź Widzew dojeżdżam do domu. Warto dodać, że pociągi ŁKA oferują darmowy przewóz roweru (wystarczy pobrać darmowy bilet w biletomacie).
Wszystkie prognozy pogody przewidywały brak opadów. Niestety myliły się. 3 dychy w deszczu o tej porze roku do najprzyjemniejszych nie należały. Zrobiłem jednak pętlę przez Swędów, Dobrą i Skotniki.