Dziś udało się zdążyć przed deszczem ze śniegiem ;)
Trasa: Gniezno-Dalki-Mnichowo-Pawłowo-Gębarzewko-Gębarzewo-Żydowo-Gurowo-Drachowo-Niechanowo-Kędzierzyn-Szczytniki Duchowne-Osiniec-Gniezno(objazd po osiedlu).
Od rana świeciło słońce, więc długo nie rozmyślając, ubrałem się, wziąłem rower i ruszyłem. Najpierw przez Witkowo do Powidza.
Jezioro Powidzkie z plaży na "Łazienkach"
Później ruszyłem w stronę Orchowa, przez Przybrodzin oraz Smolniki Powidzkie. W międzyczasie zorientowałem się, że za moimi plecami niebo brzydko się zachmurzyło i przeczuwałem z tego jakiś opad.
Kościół pw. Wszystkich Świętych w Orchowie
Skręcając w Orchowie na Trzemeszno skończył się korzystny do jazdy wiatr. W okolicach Słowikowa zaczął lekko prószyć śnieg, po chwili jednak przestał. Tak dojechałem do Trzemeszna. Przed Kruchowem zachmurzone niebo pokazało wreszcie swoje oblicze. Zaczął sypać deszcz ze śniegiem, w dodatku tak intensywnie, że przed sobą miałem niemożliwą wręcz do przejścia białą ścianę. W takich warunkach jechałem kilkanaście kilometrów, aż do Wełnicy. Potem już mokrymi drogami dojechałem do domu.
Wychodzi na to, że wyjechałem wiosną, a wróciłem zimą :)
Dzisiejszy wypad miał raczej formę treningową, gdyż jazdę wyznaczoną na bieżąco trasą, w dodatku w tak niesprzyjających warunkach atmosferycznych, której celem była tylko i wyłącznie jazda, wycieczką nazwać nie można. No ale czasem trzeba się przemóc, w zasadzie gdyby nie ten deszcz to spokojnie przejechałbym drugie tyle, bo 2 połowę trasy miałem z wiatrem i chciałem nawet pojechać jeszcze dalej, no ale przez tą lejącą się z nieba wodę całkiem przemokłem i straciłem wenę. Na dzisiejszy trening przydałyby się jakieś błotniki, bo w pewnym momencie, po krótkim odcinku terenowym byłem tak zafajdany błotem, że musiałem zdjąć okulary, bo nic nie widziałem.
Jedna pamiątkowa fota, z leśnego przystanku między Wierzycami, a Czerniejewem. Właściwie tylko tam widziałem resztki śniegu.
Po kolejnej tygodniowej rowerowej abstynencji związanej z nauką, wreszcie w niedzielę zaznałem spokoju i mogłem wyruszyć na rower celem poprawy nastroju, samopoczucia no i oczywiście poprawienia kondycji. Skoro już luty, trzeba powoli ostro zabrać się do kręcenia, jeśli się chce przywrócić zeszłoroczną formę i z uśmiechem na ustach trzaskać 300km wycieczki ;)
Umówiłem się z Jerzyp1956, który miał już dzisiaj trochę kilometrów w nogach i ruszyliśmy na północ od Gniezna. Zatoczyliśmy kółko przez następujące wioski: Zdziechowa-Mączniki-Świątniki Wielkie-Świątniki Małe-Dębłowo-Modliszewko-Modliszewo-Krzyszczewo-Pyszczyn. Na Winiarach jeszcze wspólna fotka i każdy ruszył w swoją stronę. Było mi trochę mało, więc jeszcze przejechałem się przez Lubochnię i Szczytniki.