Początkowe plany na dzisiejszy dzień zakładały objazd Ringu wokół Poznania. Przez niepewną pogodę postanowiliśmy wczoraj, że pojedziemy tylko do Poznania i wrócimy przez Dziewiczą Górę. Dzisiejsza rzeczywistość w postaci silnego wiatru i dynamicznie przesuwających się po niebie deszczowych chmur wszystkie te plany zmiotła na dalszy plan i wyszło tak, że postanowiliśmy pokręcić się po lasach :)
O 10.00 ruszamy i po chwili jazdy już towarzyszy nam mżawka. Umówiliśmy się z Mikołajem o 11.00, więc przez tą godzinę trochę pościemnialiśmy po mieście. O 11.00 już w pełnym składzie i bez deszczu pojechaliśmy w stronę Gołąbek lasem przez Dębówiec.
Jezioro Przedwieśnia
Co tu robią te VW Golfy?
W drodze powrotnej okazało się, że na plaży odbywało się jakieś szkolenie z ratownictwa.
Z Gołąbek postanowiliśmy udać się malowniczą leśnostradą do doliny rzeki Gąsawki.
Po drodze spotkał nas kilkunastominutowy opad deszczu. W słońcu jednak szybko wyschnęliśmy.
Nad Gąsawką.
W Gąsawce weszliśmy też do karczmy na pyszne, świeżo upieczone rogaliki :)
Powrót ponownie przez lasy do Gołąbek, jednak najpierw zahaczyliśmy o zjazd w Bełkach oraz Niestronno i Głęboczek.
Z Gołąbek przez Ławki i Kruchowo postanowiliśmy udać się na Wał Wydartowski (167 m n.p.m.) - najwyższy punkt w powiecie gnieźnieńskim.
Widoki z wieży widokowej w Dusznie.
Hałdy w Piechcinie w oddali.
Widok na Gniezno.
Dymiące kominy elektrowni Pątnów w Koninie.
Soczysta, majowa, Canonowa zieleń :)
Wspólna fotka.
Powrót do Gniezna przez Kierzkowo, Trzemeszno, Miaty, Krzyżówkę i Lubochnię.
Jazda bez celu po okolicy zgarniając po drodze nowych bikestatowiczów :) Trochę ucieczki przed deszczem (którego w sumie nie było), a na koniec przed burzą, której chyba jednak też nie było :)
Po południu z Panem Jurkiem wyjechaliśmy rowerem bez konkretnego celu - kierując się szosą na Kiszkowo. W Owieczkach skręciliśmy na Dębnicę, po czym przez Działyń i Karniszewo dojechaliśmy do Sokolnik - pod głaz narzutowy "Tarcza Olbrzyma". Przerwa na miejscu postojowym obok głazu narzutowego.
Powrót wmordewindowo przez Dębłowo, Modliszewko, Krzyszczewo, Pyszczyn.
Dzisiejszego dnia pogoda już nie rozpieszczała tak bardzo jak w poprzednich dniach, jednak nie było też tak źle, aby nie wyjechać rowerem :) Co prawda plany wjazdu na Śnieżnik rozeszły się we mgle i chłodzie, niemniej jednak po górach udało się pojeździć.
Najpierw ruszyliśmy w stronę Złotego Stoku, skąd przez Przełęcz Jaworową postanowiliśmy udać się do Lądka Zdroju.
Tak się cieszyłem z podjazdu na Przełęcz Jaworową :)
Na wysokości przeszło 700 m n.p.m. zrobiło się bardzo zimno - ledwie 6 stopni, a tu jeszcze zjazd - w krótkich rękawiczkach...
Do Lądka dojechaliśmy skrajnie wymarznięci.
Weszliśmy do pobliskiej pizzeri kupić herbatę, aby się nieco rozgrzać. Następnie przejechaliśmy do części uzdrowiskowej Lądka Zdroju, gdzie w jednej z restauracji zatrzymaliśmy się na obiad.
Po posileniu się postanowiliśmy udać się na Górę Borówkową. Początek przez Lutynię niebieskim szlakiem rowerowym.
Ostatni fragment pieszym czerwonym z niepodjeżdżalnym fragmentem przed samym szczytem.
Już na szczycie :) Pan Jurek wskazuje gdzie wjechaliśmy :)
Na górze trochę przerwy, a następnie zjazd rowerowymi szlakami od czeskiej strony. Wyjechaliśmy w Bilej Vodzie.