Najpierw przez las miejski na poligon, obadać w jakim stanie jest teren. Niektórymi drogami już całkiem fajnie się jeździ, ale do pełnego komfortu jazdy trzeba jeszcze trochę poczekać. Dziś jeszcze cieplej, można było wreszcie zdjąć zimowe rękawiczki.
Później przejeżdżając pół miasta, drogą wzdłuż S5 dotarłem do Łubowa, a stamtąd już "ścieżką rowerową" z pozarywanym pozbrukiem dotarłem do Dziekanowic.
Najpierw fotka kościoła pw. św. Marcina :)
Następnie chwila postoju na plaży nad Jeziorem Lednickim.
Zbliżenie na Ostrów Lednicki.
GT na mostku przy plaży.
Podjechałem jeszcze pod bramę Muzeum Pierwszych Piastów.
Powrót przez Komorowo, Owieczki, Dębnicę, Działyń oraz Obórkę.
Jezioro Dębnickie.
Kościół pw. św. Mikołaja i Jadwigi w Dębnicy.
Droga między Działyniem, a Obórką, mimo iż w była wystawiona na słońce to jeszcze dużo śniegu i lodu na niej zalegało. Na szczęście można było przejechać polem obok :)
Najpierw ruszyłem polami przez Pustachowę do Mnichowa. Na polach i w lesie trochę błota, ale tragedii nie było. Dalej do Pawłowa, gdzie na końcu wsi wjechałem do lasu. Później już standardowa trasa lasem obok Rezerwatu Bielawy. Wyjechałem na drogę Czerniejewo-Wierzyce, we Wierzycach odcinkiem wzdłuż S5 dojechałem do Czachurek. Później znowu w las do Jezierc. Z Jezierc do Nekielki, dłuższy odcinek przejechałem Traktem Pobiedziskim. Ogólnie Nekielka sprawiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, co prawda kiedyś już tam przejeżdżałem ale nie zwróciłem uwagi na sporą ilość atrakcji, które tam się znajdują. Dziś też nie objechałem całej, tej dość rozległej osady letniskowej, ale przejeżdżałem obok ciekawego poewangelickiego kościoła, obok którego znajdowała się tablica informacyjna dotycząca szlaku "Śladami osadnictwa olęderskiego". Gdy się zrobi ciepło i wiosennie trzeba będzie zaliczyć niektóre punkty tego szlaku. Po przejechaniu przez Nekielkę wyjechałem na drogę Nekla-Czerniejewo gdzie zaczął się typowo asfaltowy etap dzisiejszej wycieczki. Po wyjechaniu z lasu dodatkowo trzeba było zmierzyć się z wmordewindem oraz pojawiającym się z rzadka turbodoładowaniem w plecy ;)
Na koniec jeszcze opiszę nieprzyjemną sytuację zaistniałą podczas dzisiejszej wycieczki.
Jadąc rowerem, drogą przez Lasy Czerniejewskie, około 1,5km od siedziby Nadleśnictwa Czerniejewo znienacka rzuciły się na mnie dwa psy - bernardyn oraz drugi, jeszcze większy - dog niemiecki. No i ten drugi niestety ugryzł mnie w udo zostawiając na nodze krwistą ranę. Od razu dostałem mega powera i przez kilkaset metrów pędziłem prawie 40km/h. Pies biegł za mną chyba z 400m zanim zrezygnował. Oczywiście właściciela psów nigdzie nie było, mimo że podczas ucieczki wołałem o pomoc. Psy latały luzem po lesie, wyglądały na psy myśliwskie, miały obroże. Wróciwszy do domu udałem się z ową raną do lekarza, który oddelegował mnie na izbę przyjęć gdzie opatrzono mi profesjonalnie ranę i dostałem zastrzyk przeciw tężcowi. Sprawa została też zgłoszona przez lekarza do sanepidu. Teraz mam czekać od nich na telefon, ponieważ istnieje prawdopodobieństwo że będę musiał dostawać zastrzyki przeciw wściekliźnie. Także sytuacja stała się nieciekawa :( Nie rozumiem jakim trzeba być imbecylem żeby puszczać luzem tak agresywne psy. Na 100% psy nie były bezpańskie.
Z inicjatywą dzisiejszej wycieczki wyszedł Sebastian, który kilka dni temu wysnuł plan listopadowej trasy po okolicach Torunia i Bydgoszczy z zahaczeniem o kilka interesujących atrakcji turystycznych. O 6.15 w składzie Pan Jurek, Sebastian (dołączył do nas 2 stacje później) oraz ja :P ruszyliśmy pociągiem do Torunia. Na miejscu po przekroczeniu Wisły szybko przedarliśmy się ulicami Torunia (nie zawitaliśmy na starówkę, po każdy z nas miał sposobność zwiedzać ją już niejednokrotnie) poza miasto.
Pomnik Kargula i Pawlaka w Toruniu.
Pierwszym celem było Obserwatorium Astronomiczne UMK w Piwnicach k/Torunia.
Radioteleskop Obserwatorium Astronomicznego UMK w w Piwnicach k/Torunia.
Następnym celem do odwiedzenia był Zamek Bierzgłowski. Po drodze mijaliśmy też urokliwy wąwóz.
Gotycki zamek, wzniesiony w latach 1270-1305 w miejscu wcześniejszego grodu z 1260r., zniszczonego przez Litwinów w 1263. Początkowo siedziba komturów bierzgłowskich; wielokrotnie niszczony i odbudowywany; w latach 1475-1840 własność rady miejskiej Torunia, odbudowywany w stylu neogotyckim w roku 1860, na pocz. XX w. i w okresie międzywojennym.
Wąwóz w drodze do Bierzgłowskiego Zamku.
Z zamku udaliśmy się do miejscowości Bierzgłowo, zwiedzić odrestaurowany wiatrak-koźlak.
Zabytkowy wiatrak typu koźlak w Bierzgłowie.
Przez rozmaite wioski i pola dotarliśmy do Unisławia, zobaczyć skarpę nad Pradoliną Wisły. Widoczność niestety ograniczała mgła. Kawałek od Unisławia podjechaliśmy także pod nieczynny wyciąg narciarski.
Skarpa w Unisławiu.
Stok narciarski w okolicy Unisławia.
Kolejnym punktem było Ostromecko z zabytkowym zespołem pałacowo-parkowym. Po drodze Pan Jurek łapie gumę, jednak wymiana przebiega wyjątkowo sprawnie :)
Pałac w Ostromecku.
Stamtąd już przez niekończący się most fordoński docieramy do Bydgoszczy. Przejeżdżając przez dzielnicę Fordon wyjeżdżamy jednak jeszcze na chwilę w celu odwiedzenia Jaskini Bajka znajdującej się w miejscowości Gądecz.
Jedyną metodą wejścia do jaskini było wczołganie się :)
Na koniec jeszcze wjazd na Zbocze Fordońskie z ładną panoramą na Bydgoszcz.
Zbocze Fordońskie.
Po zjeździe w dół przecinamy prawie całą Bydgoszcz w celu udania się na dworzec kolejowy. Czasu mało, więc tempo całkiem żwawe, na szczęście byliśmy na czas :)
Reasumując, wycieczka jak zwykle udana no i pokazująca, że mimo listopadowych średnio-korzystnych warunków atmosferycznych można jeździć setki ;)
Dziś kolejny raz na wycieczkę udałem się z Jerzyp1956. Za cel obraliśmy dolinę rzeki Gąsawki oraz źródło św. Huberta. Drugiego celu nie udało się jednak odnaleźć, gdyż przed wyjazdem nie bardzo zaznajomiliśmy się z jego lokalizacją (teraz mając dostęp do internetu, wiem że do owego źródła mieliśmy jeszcze jakieś 15km). Dojazd na miejsce przez Gołąbki i dalej cały czas wąską asfaltową drogą przez las.
Dziś miałem wreszcie okazję zaliczyć ostatni wyznaczony na ten sezon cel - Dziewiczą Górę. Inicjatorem wyjazdu był pan Jurek, który specjalnie wziął dziś wolne w pracy, żeby przetestować nowy rower. Najpierw ruszyliśmy nową drogą biegnącą wzdłuż S5. Tam zostaliśmy nieźle uwaleni błotem, ponieważ od rana na asfalcie zrobiła się niezła breja z wymytego piasku używanego do budowy drogi. Po kilkunastu kilometrach dojechaliśmy do Wierzyc. Kawałek dalej zjechaliśmy już w leśne dukty Parku Krajobrazowego Promno, który świetnie się prezentuje w barwach jesieni.
Po wyjechaniu z lasu polnymi drogami udaliśmy się przez Biskupice i Uzarzewo do Swarzędza. Trasa od okolic Promna do Poznania przebiegała prawie w całości zgodnie z Piastowskim Szlakiem Rowerowym.
Po następnych kilku kilometrach biegnących przez lasy Antonika i koło Nowego Zoo docieramy na Maltę. Na Malcie oczywiście trzeba tradycyjnie przejechać jedno okrążenie :)
Następnie przebijamy się przez Poznań i przez Koziegłowy i Kicin docieramy do Dziewiczej Góry. Podjazd poszedł mi bezproblemowo. Potem zjechałem od drugiej strony i jeszcze raz podjechałem, ale chyba to nie był ten słynny killer bo coś za lekko mi poszło. W każdym razie na wiosnę pewno jeszcze raz będę chciał tam pojechać i konkretnie objeździć wszystkie ścieżki :)
W drodze powrotnej przejeżdżając przez Wierzonkę chcieliśmy spotkać się z Grigorem, ale okazało się że jeszcze jest w pracy. Po chwilowej przerwie przy sklepie ruszyliśmy więc do Gniezna przez Karłowice, Tuczno, Krześlice, Latalice, Lednogórę i potem ścieżką i drogą wzdłuż DK5 do Gniezna.
Na dzisiejszą jazdę zgadałem się razem z Jerzyp1956 oraz Sebekfireman. Trasę wymyślił Sebek, który oprowadzał nas po swojej okolicy. Najpierw z Jurkiem ruszyliśmy do Trzemeszna. Na rogatkach miasta czekał na nas Sebastian. Dalej już wzdłuż jeziora Popielewskiego dojechaliśmy do Wylatowa, znanego swego czasu z tajemniczych kręgów w zbożu. Z Wylatowa ruszyliśmy szosą do Mogilna. Po drodze zbaczając nieco z trasy zahaczyliśmy o stary most kolejowy nad łącznikiem jezior. Po dojechaniu do Mogilna zatrzymaliśmy się najpierw przy klasztorze Benedyktynów, gdzie znalazłem kesza. Potem podjechaliśmy do bardzo ładnego, zadbanego parku koło jeziora z ciekawą fontanną. Z Mogilna ruszyliśmy w stronę jeziora Wienieckiego. Droga wokół jeziora, w większości terenowa daje namiastkę gór w terenie nizinnym. Można potrenować zjazdy i podjazdy. Podobnie było potem na wjeździe na Wał Wydartowski od drugiej strony. W międzyczasie zahaczyliśmy jeszcze o Palędzie Kościelne i zjazd do Palędzie Dolnego gdzie wycisnąłem dzisiejszy max. Odwiedziliśmy ponownie odbudowaną już wieżę widokową w Dusznie. Widoczność dziś niestety niezbyt dobra. W Trzemesznie pożegnaliśmy się z Sebastianem i sam z panem Jurkiem ruszyłem do Gniezna. Dokuczał zimny wmordewind, przez który nie chciało się jechać.
Zdjęcia zapożyczone od Sebastiana, gdyż ja zapomniałem włożyć kartę pamięci do aparatu :(
Celem dzisiejszej wycieczki był najmniejszy park krajobrazowy w wielkopolsce (2077ha) - Park Krajobrazowy Promno. Utworzony został w 1993 w celu ochrony polodowcowego krajobrazu morenowego. Na terenie parku utworzonego także kilka rezerwatów przyrody. Niestety nie wszystko co chciałem zdołałem dzisiaj zobaczyć, ze względu na niepewną pogodą i szlaki rowerowe nie nadające się zbytnio do roweru crossowego. Niemniej jednak przejechałem kilka-kilkanaście kilometrów w obrębie parku. Dojazd do parku przebiegał standardową trasą do Czerniejewa, potem Wierzyce, Gołuń, Pobiedziska, Kapalica, Kociałkowa Górka, Nowa Górka, Zbierkowo. Powrót przez Imielno, Imielenko, Fałkowo, wzdłuż drogi S5 do Łubowa, Woźniki, Mnichowo. Dziś wziąłem aparat więc popstrykałem trochę zdjęć.