Tydzień rowerowej przerwy w związku z silnym przeziębieniem spowodował, że dziś musiałem odreagować w postaci jakiejś dłuższej trasy. Na moją propozycję przystała dziś Wiosna, która postanowiła wreszcie odwiedzić nasz zakątek Europy ;) Po południu zgadałem się z Kubolskym, który z kolei zwerbował Jerzyp1956 i razem ruszyliśmy na jakąś 3-godzinną wycieczkę. Wybór padł na objazd niezliczonymi wioskami (w tym Kołaczkowo) do Witkowa ;)
Pan Jurek i Kubolsky w trasie
Przed Kołaczkowem
Turbina wiatrowa w Kołaczkowie
Gorzelnia w Kołaczkowie
Moja deska rozdzielcza ;)
W Witkowie zrobiliśmy pętelkę przez miasto, było robienie fotek przy pomniku-samolocie, no i dalej wybraliśmy się do Czerniejewa, a tam przed Biedronką spotkanie z wrzesińskimi bikestatowiczami - Bobiko oraz Uziel75. Trochę pogadaliśmy, pojedliśmy, popiliśmy i ruszyliśmy w swoje strony.
My prostą drogą do Gniezna.
Tempo mieliśmy cały czas mocne - 28-29km/h, gdybyśmy od początku takie zapodali to by wyszła chyba jakaś kosmiczna średnia, no a przecież z wiatrem całą drogę nie jechaliśmy :D
Jako, że miałem dziś ochotę na jeszcze więcej kaemów, postanowiłem na chwilę skoczyć do domu na obiad i zaraz potem ruszyłem znów na rower - dokręcić do 100km. Udało się nawet z małą nawiązką, więc dzień można uznać za udany :)
Od rana świeciło słońce, więc długo nie rozmyślając, ubrałem się, wziąłem rower i ruszyłem. Najpierw przez Witkowo do Powidza.
Jezioro Powidzkie z plaży na "Łazienkach"
Później ruszyłem w stronę Orchowa, przez Przybrodzin oraz Smolniki Powidzkie. W międzyczasie zorientowałem się, że za moimi plecami niebo brzydko się zachmurzyło i przeczuwałem z tego jakiś opad.
Kościół pw. Wszystkich Świętych w Orchowie
Skręcając w Orchowie na Trzemeszno skończył się korzystny do jazdy wiatr. W okolicach Słowikowa zaczął lekko prószyć śnieg, po chwili jednak przestał. Tak dojechałem do Trzemeszna. Przed Kruchowem zachmurzone niebo pokazało wreszcie swoje oblicze. Zaczął sypać deszcz ze śniegiem, w dodatku tak intensywnie, że przed sobą miałem niemożliwą wręcz do przejścia białą ścianę. W takich warunkach jechałem kilkanaście kilometrów, aż do Wełnicy. Potem już mokrymi drogami dojechałem do domu.
Wychodzi na to, że wyjechałem wiosną, a wróciłem zimą :)
Z inicjatywą dzisiejszej wycieczki wyszedł Sebastian, który kilka dni temu wysnuł plan listopadowej trasy po okolicach Torunia i Bydgoszczy z zahaczeniem o kilka interesujących atrakcji turystycznych. O 6.15 w składzie Pan Jurek, Sebastian (dołączył do nas 2 stacje później) oraz ja :P ruszyliśmy pociągiem do Torunia. Na miejscu po przekroczeniu Wisły szybko przedarliśmy się ulicami Torunia (nie zawitaliśmy na starówkę, po każdy z nas miał sposobność zwiedzać ją już niejednokrotnie) poza miasto.
Pomnik Kargula i Pawlaka w Toruniu.
Pierwszym celem było Obserwatorium Astronomiczne UMK w Piwnicach k/Torunia.
Radioteleskop Obserwatorium Astronomicznego UMK w w Piwnicach k/Torunia.
Następnym celem do odwiedzenia był Zamek Bierzgłowski. Po drodze mijaliśmy też urokliwy wąwóz.
Gotycki zamek, wzniesiony w latach 1270-1305 w miejscu wcześniejszego grodu z 1260r., zniszczonego przez Litwinów w 1263. Początkowo siedziba komturów bierzgłowskich; wielokrotnie niszczony i odbudowywany; w latach 1475-1840 własność rady miejskiej Torunia, odbudowywany w stylu neogotyckim w roku 1860, na pocz. XX w. i w okresie międzywojennym.
Wąwóz w drodze do Bierzgłowskiego Zamku.
Z zamku udaliśmy się do miejscowości Bierzgłowo, zwiedzić odrestaurowany wiatrak-koźlak.
Zabytkowy wiatrak typu koźlak w Bierzgłowie.
Przez rozmaite wioski i pola dotarliśmy do Unisławia, zobaczyć skarpę nad Pradoliną Wisły. Widoczność niestety ograniczała mgła. Kawałek od Unisławia podjechaliśmy także pod nieczynny wyciąg narciarski.
Skarpa w Unisławiu.
Stok narciarski w okolicy Unisławia.
Kolejnym punktem było Ostromecko z zabytkowym zespołem pałacowo-parkowym. Po drodze Pan Jurek łapie gumę, jednak wymiana przebiega wyjątkowo sprawnie :)
Pałac w Ostromecku.
Stamtąd już przez niekończący się most fordoński docieramy do Bydgoszczy. Przejeżdżając przez dzielnicę Fordon wyjeżdżamy jednak jeszcze na chwilę w celu odwiedzenia Jaskini Bajka znajdującej się w miejscowości Gądecz.
Jedyną metodą wejścia do jaskini było wczołganie się :)
Na koniec jeszcze wjazd na Zbocze Fordońskie z ładną panoramą na Bydgoszcz.
Zbocze Fordońskie.
Po zjeździe w dół przecinamy prawie całą Bydgoszcz w celu udania się na dworzec kolejowy. Czasu mało, więc tempo całkiem żwawe, na szczęście byliśmy na czas :)
Reasumując, wycieczka jak zwykle udana no i pokazująca, że mimo listopadowych średnio-korzystnych warunków atmosferycznych można jeździć setki ;)
Dziś miałem wreszcie okazję zaliczyć ostatni wyznaczony na ten sezon cel - Dziewiczą Górę. Inicjatorem wyjazdu był pan Jurek, który specjalnie wziął dziś wolne w pracy, żeby przetestować nowy rower. Najpierw ruszyliśmy nową drogą biegnącą wzdłuż S5. Tam zostaliśmy nieźle uwaleni błotem, ponieważ od rana na asfalcie zrobiła się niezła breja z wymytego piasku używanego do budowy drogi. Po kilkunastu kilometrach dojechaliśmy do Wierzyc. Kawałek dalej zjechaliśmy już w leśne dukty Parku Krajobrazowego Promno, który świetnie się prezentuje w barwach jesieni.
Po wyjechaniu z lasu polnymi drogami udaliśmy się przez Biskupice i Uzarzewo do Swarzędza. Trasa od okolic Promna do Poznania przebiegała prawie w całości zgodnie z Piastowskim Szlakiem Rowerowym.
Po następnych kilku kilometrach biegnących przez lasy Antonika i koło Nowego Zoo docieramy na Maltę. Na Malcie oczywiście trzeba tradycyjnie przejechać jedno okrążenie :)
Następnie przebijamy się przez Poznań i przez Koziegłowy i Kicin docieramy do Dziewiczej Góry. Podjazd poszedł mi bezproblemowo. Potem zjechałem od drugiej strony i jeszcze raz podjechałem, ale chyba to nie był ten słynny killer bo coś za lekko mi poszło. W każdym razie na wiosnę pewno jeszcze raz będę chciał tam pojechać i konkretnie objeździć wszystkie ścieżki :)
W drodze powrotnej przejeżdżając przez Wierzonkę chcieliśmy spotkać się z Grigorem, ale okazało się że jeszcze jest w pracy. Po chwilowej przerwie przy sklepie ruszyliśmy więc do Gniezna przez Karłowice, Tuczno, Krześlice, Latalice, Lednogórę i potem ścieżką i drogą wzdłuż DK5 do Gniezna.
Na dzisiejszą jazdę zgadałem się razem z Jerzyp1956 oraz Sebekfireman. Trasę wymyślił Sebek, który oprowadzał nas po swojej okolicy. Najpierw z Jurkiem ruszyliśmy do Trzemeszna. Na rogatkach miasta czekał na nas Sebastian. Dalej już wzdłuż jeziora Popielewskiego dojechaliśmy do Wylatowa, znanego swego czasu z tajemniczych kręgów w zbożu. Z Wylatowa ruszyliśmy szosą do Mogilna. Po drodze zbaczając nieco z trasy zahaczyliśmy o stary most kolejowy nad łącznikiem jezior. Po dojechaniu do Mogilna zatrzymaliśmy się najpierw przy klasztorze Benedyktynów, gdzie znalazłem kesza. Potem podjechaliśmy do bardzo ładnego, zadbanego parku koło jeziora z ciekawą fontanną. Z Mogilna ruszyliśmy w stronę jeziora Wienieckiego. Droga wokół jeziora, w większości terenowa daje namiastkę gór w terenie nizinnym. Można potrenować zjazdy i podjazdy. Podobnie było potem na wjeździe na Wał Wydartowski od drugiej strony. W międzyczasie zahaczyliśmy jeszcze o Palędzie Kościelne i zjazd do Palędzie Dolnego gdzie wycisnąłem dzisiejszy max. Odwiedziliśmy ponownie odbudowaną już wieżę widokową w Dusznie. Widoczność dziś niestety niezbyt dobra. W Trzemesznie pożegnaliśmy się z Sebastianem i sam z panem Jurkiem ruszyłem do Gniezna. Dokuczał zimny wmordewind, przez który nie chciało się jechać.
Zdjęcia zapożyczone od Sebastiana, gdyż ja zapomniałem włożyć kartę pamięci do aparatu :(
Bałkany 2012 - Dzień 9/12 - Trebinje, Medjugorje Na dziś dla części uczestników przewidziano najdłuższy etap wyprawy. Cały dystans z Trebinje do Medjugorje mieliśmy do przejechania rowerem. Pierwsze 40km to jazda po płaskim bośniacką drogą krajową. W międzyczasie krótka przerwa w mijanym po drodze monastyrze.
Kawałek dalej nareszcie przerwa przy wiejskiej knajpce na uzupełnienie płynów. Przez kilkadziesiąt kilometrów nie było żadnego sklepu, więc prawie wszystkim pokończyły się zapasy.
Jedziemy dalej i w Metkovic wjeżdżamy na 10 kilometrów do Chorwacji. Przy następnym przejściu granicznym celnik chorwacki dziwił się, że chcemy wjeżdżać do Bośni, bo tam są same podjazdy i ogólnie nędza i rozpacz. Jak widać sąsiadujące ze sobą narody bałkańskie bardzo się wzajemnie lubią, mimo że Chorwaci i Serbowie stanowią bodaj połowę obywateli Bośni i Hercegowiny.
Po godzinnej jeździe docieramy do pięknie położonych wzdłuż rzeki Trebižat Wodospadów Kravica, gdzie zażywamy kąpieli w lodowatej wodzie.
Najpierw sam do Trzemeszna. Wybrałem trudniejszą drogę wzdłuż Jeziora Wierzbiczany i przez Wymysłowo. Piachu co niemiara. Droga powrotna przez Niewolno, Pasiekę, Hutę Trzemeszeńską, Jastrzębowo, Strzyżewa. W międzyczasie zadzwonił pan Jurek, że razem z Karolem wybierają się na rower. Spotkaliśmy się na rogatkach miasta, przed Winiarami. Pojechaliśmy w stronę Goślinowa, potem przez las wyjechaliśmy w Modliszewku. Stamtąd przez Nowaszyce, Dziadkowo dojechaliśmy do Rzymu. Po drodze znowu kupa piachu. Powrót przez Kowalewo, Przesiekę, Mączniki, Zdziechowę.
Dzisiejszego dnia na wycieczkę rowerową w okolice Nekli umówiłem się z Sebastianem. O 8.30 spotykamy się na obrzeżach Gniezna i ruszyliśmy w drogę. W planach mieliśmy zdobycie kilku keszy, więc najpierw obraliśmy drogę na Czerniejewo. W przypałacowym parku zdobywamy pierwszego kesza. Następnie ruszamy w stronę Nekli i przy granicy lasu zjeżdżamy w leśny trakt prowadzący do Marzelewa. Po kilku kilometrach okazało się, że pojechaliśmy trochę za daleko i skrótem cofamy się przez pokrzywy :D W Marzelewie widzimy spory (jak na opuszczoną wioskę) ruch, kilka stojących samochodów. Dowiadujemy się, że trwają prace związane z rozbiórką opuszczonych budynków. Na dzień dzisiejszy w kupę gruzu zamieniła się tylko stodoła znajdująca się przy drodze, ale z rozmowy z robotnikami prawdopodobnie taki sam los spotka resztę budynków.
Dalej ruszamy leśną drogą w stronę Barczyzny, a potem Nekli. W Nekli podjeżdzamy pod ciekawie wyglądający kościół pw. Św. Andrzeja Apostoła. Z Nekli drogą prowadzącą do Środy Wielkopolskiej dojeżdżamy do Giecza. W Gieczu przejeżdżamy obok romańskiego kościoła św. Mikołaja i Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i dalej singlem dojeżdżamy do wczesnośredniowiecznego grodziska zwanego Grodziszczkiem. Na miejscu znajdują się fundamenty palatium i rotundy, a obok drewniany kościół św. Jana Chrzciciela i Matki Bożej Pocieszenia. Z Giecza ruszamy do miejscowości Gułtowy, gdzie przy tamtejszym kościele św. Kazimierza ukryty jest kolejny kesz. Kesz znajduje się też przy kościele w miejscowości Siedlec. Stamtąd ruszamy już w drogę powrotną. Przejeżdżamy przez Leśną Groblę obok Szwedzkiego Okopu i dojeżdzamy do Jeziora Baba, nieopodal Jezierc. Później już przez las do Rakowa, Czerniejewa, Kąpiel, Nidom, Gębarzewo. Wjeżdżamy na poligon, gdzie sebekfireman zdobywa kesza. W Kędzierzynie rozdzielamy się i każdy jedzie w swoją stronę.