Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:11220.67 km (w terenie 1538.00 km; 13.71%)
Czas w ruchu:523:20
Średnia prędkość:21.44 km/h
Maksymalna prędkość:73.88 km/h
Suma podjazdów:3140 m
Suma kalorii:2810 kcal
Liczba aktywności:93
Średnio na aktywność:120.65 km i 5h 37m
Więcej statystyk
  Piątek, 6 czerwca 2014
   Kategoria >100, Ciekawe wycieczki, Góry, Sudety Zachodnie

Sudety Zachodnie 2014 - Dzień 4/7 - SinglTrek pod Smrkem

Kolejny dzień rozpoczął się piękną, słoneczną i bardzo ciepłą pogodą. Postanowiliśmy przejechać się w okolice Świeradowa-Zdroju i Novego Mesta celem jazdy po tamtejszych ścieżkach dla rowerzystów górskich usytuowanych w okolicach szczytu Smrk. Dojazd do Świeradowa przez kilkanaście mniejszych i większych wiosek. Były też podjazdy i zjazdy (jeden naprawdę konkretny, bez problemu rower rozpędzał się do prędkości grubo ponad 60 km/h, gdyby droga nie była kręta byłoby pewno znacznie szybciej). 



W okolicach Świeradowa wjechaliśmy w las na pierwszy dzisiejszy singiel zwany "Zajęcznikiem". Przejechaliśmy pewną jego część, po czym wjechaliśmy na kolejny - oznaczony na czarno jako bardzo trudny - "Czerniawska Kopa". Następnie zaliczyliśmy jeszcze "Rapicky Okruch", "Okolo Medence" i "Novomestska Strana".






Po singlach łącznie przejechaliśmy około 40km, czyli około połowę całości ścieżek. Generalnie single oznaczone na czarno jako bardzo trudne i na czerwono jako trudne nie są zbyt wymagające. Nawet początkujący rowerzysta nie powinien mieć większych problemów z pokonaniem całości. W porównaniu do Rychlebskich Ścieżek, nastawionych bardziej na techniczne podjazdy i zjazdy są bardzo proste. Mimo wszystko jeździło się na nich bardzo przyjemnie, widoki czasami też były całkiem niezłe :)

Nove Mesto pod Smrkem.

 
Z powodu braku wody postanowiliśmy zjechać do Świeradowa-Zdroju. W planach był jeszcze wjazd na Smrk, ale jakoś nam się odwidziało podjeżdżać tyle metrów w górę i postanowiliśmy wracać na kwaterę. Najpierw podjazd na Rozdroże Izerskie, po czym długi, szutrowy zjazd aż do Piechowic.

Przewyższenie - 2502m

Mapa trasy:
 DST 103.91km
 Czas 06:00
 VAVG 17.32km/h
 Sprzęt Author
  Środa, 4 czerwca 2014
   Kategoria >100, Ciekawe wycieczki, Góry, Zagranica, Sudety Zachodnie

Sudety Zachodnie 2014 - Dzień 2/7 - Görlitz, Turów, Frydlant

Pierwszy dzień jazdy po górach i od razu postanowiliśmy skatować się na maksa :) Najpierw o świcie udaliśmy się szynobusem z Jeleniej Góry do Zgorzelca. Przejechaliśmy miasto, a następnie po przekroczeniu Nysy Łużyckiej wjechaliśmy do niemieckiego Görlitz.


Od razu rzuciły się w oczy ścieżki rowerowe poprowadzone po idealnej wręcz nawierzchni asfaltowej ze specjalnymi znakami dla rowerzystów, niewyczuwalnymi krawężnikami etc... No i samo miasto wydało się o wiele czystsze i schludniejsze. Na pierwszym podjeździe na jakiejś ulicy Sebastian gubi łańcuch. Okazało się, że rozpięła się spinka. Szybki serwis i jedziemy dalej. Pierwszym celem jest Berzdorfer See - czyli jezioro powstałe poprzez zalanie kopalnianej odkrywki węgla brunatnego. Wokół jeziora cały czas przeprowadza się przystosowanie do funkcji rekreacyjnych.


Ścieżka rowerowa wokół jeziora. Jakość wykonania powalała.


Niemcy potrafią zrobić rezerwat nawet na terenie przekształconym całkowicie przez człowieka. Rezerwat "Osuwisko".


Jedna z plaż nad jeziorem, które jest naprawdę dość spore - 960ha.


Po objechaniu jeziora ruszamy drogami wzdłuż granicy na południe.
Po drodze mijamy bardzo zadbane niemieckie wioski i miasteczka.


Na stromym podjeździe obok klasztoru cysterskiego St. Marienthal. 


Skansen miniatur gdzieś po drodze.


Położona po polskiej stronie elektrownia Turów.


W Zittau przypadkiem udało nam się wejść za friko do zoo jakimś bocznym, nieoficjalnym wejściem (myśleliśmy że to jakiś park, dopiero przy wyjściu z drugiej strony zauważyliśmy kasy) :) W każdym razie za darmo mogłem sfocić lamę :P


Oraz Arę, która umiała mówić, tylko że po niemiecku :P


Z Zittau wjechaliśmy z powrotem do Polski (po polskiej stronie od razu jakieś szopy z napisem "zigaretten" itp...), no i oczywiście na maksa dziurawy, smołowaty asfalt. 
Podjechaliśmy na punkt widokowy przy czynnej kopalni węgla brunatnego Turów. Głębokość przekracza 200m!






Stamtąd udaliśmy się na trójstyk granic Polsko-Niemiecko-Czeskiej.


Po drodze do Bogatyni po raz kolejny wyłonił się widok na elektrownię Turów.


W Bogatyni przerwa koło Netto i ruszamy do Czech. Na początek Frydlant. Po drodze oczywiście kilka zjazdów i podjazdów :)
Zamek Frydlant.


Kościół Nawiedzenia NMP w Hejnicach.


No i serpentynami wjeżdżamy w obszar Gór Izerskich. Najpierw asfaltem na Smedavę.


Następnie czeską, szutrową cyklotrasą w okolice Jizerki.





Stamtąd przez Schronisko Orle w kierunku Jakuszyc.


Po drodze zaliczając fajny podjazd :)




Z Jakuszyc zjazd do Szklarskiej Poręby na obiad, a następnie zjazd do Jeleniej Góry. Trasa na pierwszy dzień dość wyczerpująca, jednak widoki były przednie :)

Przewyższenie - 2473 m

Mapa trasy:

 DST 154.40km
 Czas 08:16
 VAVG 18.68km/h
 Sprzęt Author
  Sobota, 10 maja 2014
   Kategoria >100

Dolina rzeki Gąsawki, Wał Wydartowski

Początkowe plany na dzisiejszy dzień zakładały objazd Ringu wokół Poznania. Przez niepewną pogodę postanowiliśmy wczoraj, że pojedziemy tylko do Poznania i wrócimy przez Dziewiczą Górę. Dzisiejsza rzeczywistość w postaci silnego wiatru i dynamicznie przesuwających się po niebie deszczowych chmur wszystkie te plany zmiotła na dalszy plan i wyszło tak, że postanowiliśmy pokręcić się po lasach :) 

O 10.00 ruszamy i po chwili jazdy już towarzyszy nam mżawka. Umówiliśmy się z Mikołajem o 11.00, więc przez tą godzinę trochę pościemnialiśmy po mieście. O 11.00 już w pełnym składzie i bez deszczu pojechaliśmy w stronę Gołąbek lasem przez Dębówiec.

Jezioro Przedwieśnia




Co tu robią te VW Golfy?




W drodze powrotnej okazało się, że na plaży odbywało się jakieś szkolenie z ratownictwa.

Z Gołąbek postanowiliśmy udać się malowniczą leśnostradą do doliny rzeki Gąsawki.


Po drodze spotkał nas kilkunastominutowy opad deszczu. W słońcu jednak szybko wyschnęliśmy.

Nad Gąsawką.


W Gąsawce weszliśmy też do karczmy na pyszne, świeżo upieczone rogaliki :)

Powrót ponownie przez lasy do Gołąbek, jednak najpierw zahaczyliśmy o zjazd w Bełkach oraz Niestronno i Głęboczek.

Z Gołąbek przez Ławki i Kruchowo postanowiliśmy udać się na Wał Wydartowski (167 m n.p.m.) - najwyższy punkt w powiecie gnieźnieńskim.






Widoki z wieży widokowej w Dusznie.


Hałdy w Piechcinie w oddali.


Widok na Gniezno.


Dymiące kominy elektrowni Pątnów w Koninie.


Soczysta, majowa, Canonowa zieleń :)


Wspólna fotka.


Powrót do Gniezna przez Kierzkowo, Trzemeszno, Miaty, Krzyżówkę i Lubochnię.
 DST 100.70km
 Czas 04:58
 VAVG 20.28km/h
 Sprzęt Author
  Czwartek, 1 maja 2014
   Kategoria >100, Góry, Ciekawe wycieczki, Zagranica

Kotlina Kłodzka 2014 - Dzień 2/5 - Rychlebskie Ścieżki

Planów na dzisiejszy dzień było mnóstwo. Ostatecznie jednak zwyciężyła opcja Rychlebskie Ścieżki. Wyjechaliśmy dość późno, trzeba było odespać poprzedni dzień :) 

Najpierw przez Paczków ruszyliśmy w stronę granicy Polsko-Czeskiej. 

Widoki z trasy.




Gdzie są góry?!


Wjeżdżamy do Czeskiej Repulbliki. Granicą jest zmiana stanu nawierzchni asfaltowej :)


W Czechach przez Bernatice i okolice Vidnawy kierujemy się do Cernej Vody, gdzie znajduje się centrum Rychlebskich Ścieżek.


Po drodze mijaliśmy całe mnóstwo czeskich oldtimerów zmierzających chyba na jakiś zlot.




Cerny Potok




Trochę pogubiliśmy się po lesie, jak się okazało nie sami, bo 2 czeszki też nie mogły odnaleźć właściwej drogi. W końcu jednak odnaleźliśmy właściwy szlak :)

Plavny Rybnik


Cerna Voda przed nami.




Przed centrum Rychlebskich Ścieżek. Z racji wolnego weekendu majowego ludzi sporo.


Ruszamy więc. Na początek podjazd.


Początek Trailu dr Wiessnera






Rozjazd na górze. Bobiko i Wiktor skręcają wcześniej na zielony zjazd. Mikołaj, Karol, Mateusz i ja postanowiliśmy wybrać czerwony Superflow Trail, omijając Walesa, którego i tak pewno byśmy nie pokonali na naszych rowerach.


Tak zaczyna się dostarczający niesamowitych emocji Superflow Trail podzielony na kilka etapów. 


Gdzieś po drodze.


Zjazd Superflowem to miazga. Na dole niemal nie odpadły mi nadgarstki, ale zabawa była przednia. Udało się całość pokonać bez gleby, ale z jedną podpórką na bandzie. Przez te ogromne prędkości 2 albo 3 wykrzykniki zapomniałem ominąć i zaliczyłem nawet hopki z całkiem niezłych progów i kamlotów. Na szczęście wylądowałem bez OTB. Wszystkie sekcje superflowa są naprawdę świetnie skonstruowane i urozmaicone - każdy fragment dostarcza nowych wrażeń. Wyszło, że nasza technika nie jest wcale na takim niskim poziomie, bo wielu ludków na wypasionych fullach udało się minąć. Trzeba tylko czasem puścić klamki :)

Na dole, przed centrum zrobiliśmy przerwę na browarki/jedzenie.

Fajny parking dla rowerów MTB :)


Przed wyjazdem powrotnym zaczęły na niebie zbierać się bardzo brzydkie granatowe chmury. Dopadły nas w końcu gdzieś między Żulową, a Javornikiem. Na szczęście był to tylko umiarkowany opad deszczu. Przed Javornikiem padać już przestało. Można więc było podjechać pod zamek Jansky Vrch.




Z Javornika drogą wzdłuż granicy przez Bile Vodę, Złoty Stok i Błotnicę na kwaterę do Śremu.


Po drodze jeszcze przerwa przed sklepem w Topoli.


Mapa trasy:



 DST 106.34km
 Czas 05:52
 VAVG 18.13km/h
 Sprzęt Author
  Piątek, 18 kwietnia 2014
   Kategoria >100, Ciekawe wycieczki

Powidzki Park Krajobrazowy - wokół Jeziora Powidzkiego

Na dzisiaj zaplanowaliśmy zupełnie spontanicznie objazd największego w Wielkopolsce jeziora - Jeziora Powidzkiego (powierzchnia około 1100 ha), które znajduje się w centralnej części Powidzkiego Parku Krajobrazowego - obejmującego swoim zasięgiem kilkanaście malowniczych jezior polodowcowych o różnej wielkości (dwa największe - Powidzkie oraz Niedzięgiel) charakteryzujących się w większości bardzo czystą wodą. Obszar parku jest w znacznej części zalesiony, brak jakichkolwiek zakładów przemysłowych - występuje jedynie niewielkie wioski i osady z domkami letniskowymi. Jest to jeden z moich ulubionych terenów do jazdy rowerem w okolicy :)

Dojazd do Powidza, skąd zaczęliśmy nasz objazd Parku przez Niechanowo, Małachowo, Witkowo, Wiekowo. 

Pan Jurek na drodze do Niechanowa.


W Powidzu na rynku przerwa pod sklepem, w którym nic ciekawego nie było, to wziąłem góralka i chlebek do święconki :)


Następnie promenadą na "Dziką Plażę".


Z Powidza asfaltami, szutrami i piachami przez Polanowo do Giewartowa.

Kościół w Giewartowie.


Pan Jurek i Mateusz spożywają sok pomidorowy przed sklepem "GS" w Giewartowie.


Kolejnym punktem na szlaku rowerowym dookoła Jeziora Powidzkiego było Kosewo. Zajechaliśmy na tamtejszą plażę. Widać, że w jeziorze znacznie podniósł się poziom wody, ale to normalne na wiosnę.

Wiało nam w twarz, ale szkwału nie było :)




Dalej zmieniliśmy nieco szlak, jadąc na skróty przez Lipnicę, Skrzynkę i Salomonowo.


Aż dojechaliśmy do szosy Mogilno-Słupca, skąd po kilkuset metrach w Anastazewie odbiliśmy ponownie w las, przejeżdżając obok nieczynnej stacji kolei wąskotorowej.


Wzdłuż torów kolei wąskotorowej.


Zjazd na plażę nad Jeziorem Powidzkim w Anastazewie.




Micor obczaja górę piachu koło plaży.


Wzdłuż jeziora do Ostrowa. Wiatrak w Ostrowie.


Kawałek dalej dłuuuga przerwa na miejscu postojowym nad odciętą nasypem drogowym zatoczką Jeziora Powidzkiego, zwaną Jeziorem Powidzkim Małym.

Malunki :)


Pan Jurek w roli Gandalfa :)


Jezioro Powidzkie Małe.




Końcowy etap przebiegał przez Przybrodzin do Powidza. Z Powidza skrótem przez las do Ruchocinka, Ruchocina i Mielżyna, gdzie przy drodze pozowały do zdjęcia qnie.


Dalsza droga przez wioski oraz ponownie Niechanowo do Gniezna. Nieźle nas dziś wiatr wymęczył, strasznie nie chciało się jechać ostatnich kilometrów, no ale widoki wiosny rekompensują trudy wycieczki :)
 DST 112.74km
 Czas 05:45
 VAVG 19.61km/h
 Sprzęt Author
  Sobota, 12 kwietnia 2014
   Kategoria >100, Ciekawe wycieczki

Nadwarciański Park Krajobrazowy

Pomysł na wypad powstał bardzo spontanicznie. Po prostu szukamy miejsc, w których jeszcze na rowerach nie byliśmy. Korzystając więc z niezłej pogody wyruszyliśmy, obierając za cel tereny Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego. Jak zwykle spotkanie z Panem Jurkiem na torach, natomiast Micor dołączył do nas kawałek dalej - przed Mnichowem. Najpierw kierunek Września, przez Czerniejewo.

Tak sobie jedziemy.


Po godzince jazdy byliśmy już we Wrześni i kierowaliśmy się na Miłosław, ale że tamtejsza bezpośrednia droga jest dość ruchliwa, postanowiliśmy wybrać wariant nieco dłuższy, jednak przebiegający spokojnymi asfaltami przez kilka wiosek, m.in. Chwalibogowo.



Bardo




czy Murzynowo Kościelne :P


Qń gdzieś po drodze.


W Miłosławiu na rynku zrobiliśmy zakupy w sklepie, po czym czmychnęliśmy obok kościoła i pałacu (fotki nie będzie, bo już parę razy je zwiedzaliśmy) i pojechaliśmy do zameczku myśliwskiego "Bażantarnia" w Bugaju koło Miłosławia.










Z Miłosławia bocznymi drogami, omijającymi drogę wojewódzką do Pyzdr. 
Fragment rynku w Pyzdrach.


Kościół Narodzenia NMP w Pyzdrach.


Zespół klasztorny franciszkanów.


Port nad Wartą.


Most nad Wartą.


Statyw Pana Jurka :)


Widok na Pyzdry z wałów przeciwpowodziowych.


Następny etap naszej wycieczki biegł przez tereny Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego, fragmentem Nadwarciańskiego Szlaku Rowerowego. Z Pyzdr jechaliśmy tym szlakiem do Zagórowa.

Nadwarciański Szlak Rowerowy na wałach.


Po drodze zdarzyło się kilka piaszczystych fragmentów, ale generalnie nie było tak źle. Chciałem zatrzymać się przy chatce ornitologa, ale podczas jazdy zapomniałem o niej i jakoś ją przegapiłem. Generalnie bardzo przyjemny szlak do jazdy rowerem, nawierzchnia nie jest może jakoś wybitnie komfortowa, ale można podziwiać ciekawe widoki, napawać się przyrodą i obserwować różne gatunki ptaków, których akurat w tym Parku Krajobrazowym nie brakuje. Po jakimś czasie dojechaliśmy do Zagórowa, które na wjeździe bardzo przypominało mi Niechanowo :P


Tam skręciliśmy na Ląd i po paru kilometrach wyłonił się nam taki widok na pocysterski zespół klasztorny.






Wnętrze kościoła pw. NMP i św. Mikołaja, wchodzącego w skład zespołu klasztornego.




Marina w Lądzie.


Z Lądu do Ciążenia, gdzie znajduje się pałac biskupi, który obecnie znajduje się w rękach Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.




Z Ciążenia zaczęliśmy już powoli wracać w stronę Gniezna, kierując się najpierw na Strzałkowo. Po drodze mijaliśmy autostradę A2.


oraz przeróżne słupy energetyczne...




Ze Strzałkowa do Wólki, a następnie przez różne wioski naszego fyrtla, po drodze mijając pomnik poświęcony amerykańskim lotnikom bombowca B17, którzy wylądowali w okolicach Jaworowa w 1945r.


W Niechanowie dołączył się do nas Mateusz, a kawałek dalej napotkaliśmy wracającą z wycieczki na hamburgera Anetkę z Sebastianem :)



Pod sam koniec wycieczki było standardowo jeszcze mnóstwo śmiechu :) Na torach na Dalkach zaczęliśmy i zakończyliśmy nasz dzisiejszy wyjazd. Jak zwykle było fantastycznie, do następnego :)

Mapa trasy:

 DST 160.79km
 Czas 07:47
 VAVG 20.66km/h
 Sprzęt Author
  Niedziela, 30 marca 2014
   Kategoria >100

Rezerwat Śnieżycowy Jar

Wreszcie udało się znaleźć wolny czas w weekend i mogłem wybrać się z ekipą BS na dłuższą wycieczkę. Wybór padł na Rezerwat Śnieżycowy Jar, gdyż ze względu na ćwiczenia na pobliskim poligonie wstęp jest tam możliwy w ostatnim czasie tylko w niedzielę. Mieliśmy obawy co do tego, iż Śnieżyca Wiosenna już przekwitła (co niestety potwierdziło się), lecz mimo to wypad można udać za udany, gdyż jechaliśmy terenami o malowniczych krajobrazach, gdzie dominował przede wszystkim kompleks leśny Puszczy Zielonki. Kwitnący Śnieżycowy Jar udało mi się zobaczyć podczas zeszłorocznej, kwietniowej wycieczki z Sebastianem, więc tegoroczną stratę mogę przeboleć. Ogólnie obszar rezerwatu to bardzo ciekawe miejsce.  

Wycieczkę rozpoczęliśmy jak zwykle "na torach" po 10 w składzie Pan Jurek, Mateusz, Dawid oraz ja. Pojechaliśmy najpierw jak zwykle wzdłuż S5 do Łubowa, potem Lednogóra, Rybitwy, gdzie odbiliśmy na Latalice i Krześlice (wjazd na teren pałacu niestety był dziś zamknięty). Dalej Traktem Bednarskim do Zielonki.









W Zielonce chwila przerwy na miejscu postojowym. Przy okazji stała się rzecz niebywała, udało się sfotografować Hulka Hogana!

Pan Jurek aka Hulk Hogan :D


Przez leśno-polne ostępy wyjechaliśmy wreszcie w Murowanej Goślinie.


Od razu kierując się na nową część miasta i nowy rynek.


A potem do cukierni, gdzie zjedliśmy ogromne, przepyszne drożdżówki (niestety mi zaszkodziła i męczyłem się strasznie w drodze powrotnej z bólem brzucha).



Kilka kilometrów za Murowaną Gośliną jest już cel naszej wycieczki.


Kwiatostanów już nie ma. Ludzi za to cała wuchta.




Droga powrotna nieco inną trasą. Koło Starczanowa zatrzymała nas para rowerzystów z Poznania, którzy skojarzyli Pana Jurka z bloga, oraz kazali pozdrowić Grigora :) Jak widać nawet tyle kilometrów od domów nie jesteśmy anonimowi :)


Jeszcze eksploracja opuszczonego domu w Głęboczku.


I z powrotem do Gniezna, przez Dąbrówkę Kościelną i Kiszkowo, gdzie pod Biedronką sprawdziły się przypuszczenia Pana Jurka, o pękającej ramie jego Krossa. Rysa, która wydawała się na początku tylko zarysowaniem na lakierze prawdopodobnie jest jednak pęknięciem ramy nad górnym spawem rury podsiodłowej :( Dalsza droga nudną prostą, asfaltem na Gniezno.

Po drodze jeszcze bociany się załapały do zdjęcia.


No i do domu. Świetny wypad w pięknej pogodzie :)

Mapa trasy:



 DST 118.92km
 Czas 05:40
 VAVG 20.99km/h
 Sprzęt Author
  Środa, 26 marca 2014
   Kategoria >100

Gołąbki, Trzemeszno, Łubowo, Dębnica

Po kilkudniowych intensywnych opadach deszczu postanowiłem dziś pojeździć asfaltami, bo w terenie zrobiło się błoto. Rano postanowiłem pojechać na Gołąbki, gdyż dawno tam nie byłem. Od początku dokuczał wmordewind, zwłaszcza na łysych polach. Na Gołąbki zajechałem przez Strzyżewa, Jastrzębowo i Smolary. Na plaży chwila przerwy na fotkę.



Następnie przez Grabowo i Kruchowo udałem się do Trzemeszna. Stamtąd przez Miaty, Piaski, NWN, Kędzierzyn do Gniezna. Prócz niezbyt mocnego ale uciążliwego wiatru, który nieźle mnie wymęczył nic ciekawego po drodze się nie wydarzyło. 

Po południu jeszcze raz na rower, tym razem z Panem Jurkiem. Postanowiliśmy pojechać nieco na zachód. Najpierw wzdłuż S5 do Łubowa, gdzie w Dino kupiłem litr napoju i wypiłem go na miejscu, gdyż od początku popołudniowej jazdy nieźle mnie suszyło i zwykła woda nie rozwiązywała problemu :) Następnie przez Owieczki do Dębnicy. Tam nad Jeziorem Dębnickim przerwa na fotki.

Pan Jurek mówi że jest OK :)


Jezioro Dębnickie


Kościół św. Mikołaja i św. Jadwigi w Dębnicy


Ktoś sobie na działce sarny hoduje.





 DST 110.78km
 Czas 04:49
 VAVG 23.00km/h
 Sprzęt Author
  Wtorek, 25 lutego 2014
   Kategoria >100

Skarpa Wierzbiczany, nocny Skorzęcin

Wczesnym popołudniem wybrałem się wraz z Micorem na skarpę nad Jeziorem Wierzbiczany w celu obadania tamtejszych zjazdów i podjazdów. Warunki w terenie były wyśmienite, więc jazda była przednia i dawała masę satysfakcji. Nawet był "plusk" przez strumyk w jarze przy jeziorze ;)



Dalej pojechaliśmy nad Jezioro Jankowskie Micorowym wariantem trasy, którym jechałem pierwszy raz i nawet w pewnym momencie nie potrafiłem określić gdzie jestem (tyle tysięcy kilometrów przejechane rowerem, a człowiek nie zna niektórych dróg 15km od domu) :D. Nad jeziorem najpierw krótka przerwa na plaży.



Potem sprawdziliśmy singielki na skarpie, które również były w świetnym stanie i nawet udało się przejechać ponoć najbardziej "hardkorowym" zjazdem i podjazdem z gnieźnieńskiego maratonu. Nie wiem dlaczego niektórzy musieli tam schodzić z roweru :P Na koniec terenem przez Jankówko do domu. 

W domu zrobiłem sobie przerwę na jedzenie i dalej na rower, tym razem najpierw kierunek Witkowo, gdzie miałem się spotkać z Uzielem, w celu dalszej jazdy do Skorzęcina. O 18.25 byłem już w Witkowie (cała trasa pod wiatr), poczekałem kilka minut na Uziela i razem ruszyliśmy do Ośrodka Wypoczynkowego w Skorzęcinie. Zajechaliśmy na molo, zrobiliśmy przerwę na posilenie się i czas na powrót - tym razem z wiatrem. W Witkowie rozdzielam się z Uzielem i do domu wracam tą samą drogą, którą jechałem w pierwszą stronę czyli przez Małachowo, Arcugowo, Niechanowo i Goczałkowo. Kilka minut przed 21 jestem w domu, tak więc powrót był ekspresowy :)
 DST 104.56km
 Czas 04:58
 VAVG 21.05km/h
 Sprzęt Author
  Poniedziałek, 24 lutego 2014
   Kategoria >100

Wenecja, Biskupin

Rano telefon od Pana Jurka z propozycją wyjścia na rower. Miałem dziś wolny czas, więc oczywiście przystałem na propozycję. Zaproponowałem Biskupin, więc ruszyliśmy. W pierwszą stronę było elegancko z wiatrem. Najpierw na Dębówiec, po czym wjechaliśmy w Lasy Królewskie i przejeżdżając obok grobu Żołnierza Napoleońskiego dojechaliśmy do skrzyżowania przed Gołąbkami. Następnie przez Gościeszyn, Ryszewo i Szelejewo dojechaliśmy do Gąsawy. Kawałek za Gąsawą krótki przystanek na przystanku autobusowym z punktem widokowym na Jezioro Godawskie.

Pałucki żuraw.


Rzeczony przystanek z punktem widokowym ;)


Pałucki krajobraz.




Pan Jurek :)


Stamtąd zjechaliśmy w dół, do Wenecji.

Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji




Kilka machnięć korbą i jesteśmy w Biskupinie.


Powrót już w zdecydowanie wietrznej atmosferze, choć tak naprawdę ostatnie 20km było najgorsze i trochę dało w kość. Po drodze Marcinkowo Górne z pomnikiem Leszka Białego.




Jezioro Rogowskie.




Krzyżówki.


 Z Rogowa przez Rzym, Kowalewo, Mieleszyn, Zdziechowę do Gniezna. Na koniec dokręcanie do setki na gnieźnieńskiej "Wenecji".
 DST 100.66km
 Czas 04:45
 VAVG 21.19km/h
 Sprzęt Author

 O mnie



Marcin
  • Wszystkie kilometry: 75106.04 km
  • Km w terenie: 5480.60 km (7.30%)
  • Czas na rowerze: 144d 13h 57m
  • Prędkość średnia: 21.54 km/h

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

 Moje rowery

 Kategorie

 Archiwum